Mówią: „dość!” i… za chwilę znów są na starcie!

Autor: Piotr Nowik

Kończą kariery i podkreślają, że od roweru chcą porządnie odpocząć. Wracają jednak szybciej, niż ktokolwiek by się spodziewał. Rowerowe siodełko zamieniają na dyrektorski fotel i z powrotem są w samym sercu peletonu. Koniec kariery nie oznacza bowiem końca miłości do kolarstwa.

Michał Gołaś już w trakcie minionego sezonu zapowiedział, że to jego ostatni rok ścigania. Peleton pożegnał Polaka z honorami, a zawodnik zamieścił emocjonalny wpis w mediach społecznościowych.

„Ostatnie 25 lat było wspaniałą podróżą, ale wszystko kiedyś musi się skończyć. […] Brałem udział w najbardziej prestiżowych wyścigach, byłem częścią najlepszych drużyn na świecie i mam wiele cudownych wspomnień. Myślę, że udowodniłem, że ciężką pracą można dokonać więcej, niż jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. […] Kolarstwo jest ogromną częścią mojego życia. Choć nie boję się przewrócić strony, żeby zacząć nowy rozdział, to czuję, że tak pozostanie na zawsze” – poinformował Gołaś.

„To się w domu nasiedziałeś”

Kibice zastanawiali się, czy zawodnik Ineos Grenadiers zostanie przy sporcie, czy jednak zdecyduje się odpocząć od peletonu. Wydawało się, że wygra ta druga opcja, bo pod koniec kariery 37-letni zawodnik dawał znać, iż emerytura przyszła w dobrym momencie.

https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=401724218025883&id=100045649238328

 

Ostatni wyścig Gołaś zaliczył podczas morderczego Paryż–Roubaix…

https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=422613589270279&id=100045649238328

…po czym przyszedł czas na odpoczynek. Gołaś pożegnał się z kolegami po fachu i… kilka tygodni później znów wpadł w wiry kolarskiego świata. Pojawiła się bowiem oferta z zespołu Bahrain Victorious, który szukał dyrektora. Nowe wyzwanie, nowa rola, ale cały czas kolarstwo. Takich propozycji jednak się nie odrzuca.

„Cieszę się, że mogę rozpocząć rozdział z nowymi ambicjami i celami. Jestem zmotywowany do ciężkiej pracy i zdobywania doświadczenia. Przesiadam się prosto z roweru do samochodu ekipy, więc postaram się podzielić moim doświadczeniem zdobytym jako kolarz” – powiedział Gołaś na stronie internetowej Bahrain Victorious.

https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=443666887164949&id=100045649238328

Najtrafniej powrót Gołasia do peletonu skomentował Dariusz Baranowski. „To się, Goły, w domu nasiedziałeś. Gratulacje i powodzenia!” – napisał były znakomity zawodnik.

Dyrektor zespołu, dyrektor wyścigu…

Po karierze o kolarstwie szybko nie da się zapomnieć, o czym przekonało się już wielu zawodników i zawodniczek. Mariusz Witecki, mistrz Polski ze startu wspólnego w 2006 r., też nie miał długiej emerytury, tylko zdecydował się zostać dyrektorem sportowym Voster ATS Team. Praca najwyraźniej przypadła mu do gustu, bo stanowisko zajmuje już ponad cztery lata.

To jednak nic w porównaniu z Czesławem Langiem, który dyrektorem jest już blisko 30 lat. Były znakomity zawodnik nie kieruje żadną ekipą, ale całym Tour de Pologne. To chyba nawet lepsze rozwiązanie dla polskiego kolarstwa, bo to za Langa wyścig stał się w pełni zawodowy i dziś należy do serii zawodów prestiżowego UCI World Tour. Do tego Lang, korzystając ze swojej popularności i swojego doświadczenia, promuje także jazdę na rowerze wśród amatorów.

„Idziemy w dobrym kierunku, dyscyplina się rozwija. To przyniesie efekty” – mówił w wywiadzie dla „We Love Cycling”.

Kolarka, dziennikarka, w końcu dyrektorka

Okazuje się, że Gołaś nie jest jedynym zawodnikiem, który po tym sezonie zamienił rower na dyrektorski fotel. W wieku 37 lat można jeszcze z powodzeniem jeździć w peletonie, ale Marco Marcato skręcił w inną stronę. Trzeci zawodnik Tour de Pologne z 2011 r. zrezygnował z zawodowego ścigania i będzie dyrektorem sportowym Rafała Majki w UAE Team Emirates.

Odpowiedzialne role w kolarstwie pełnią również panie. Jeśli chodzi o kobiety na dyrektorskich stanowiskach, to ostatnio najgłośniej jest o Marion Rousse, która została szefową reaktywowanego Tour de France Femmes. Po zakończeniu kariery Rousse była dziennikarką, a następnie pomagała w organizacji różnych wyścigów. Prywatnie jest partnerką świetnego kolarza Juliana Alaphilippe’a.

Teraz mistrzyni Francji ze startu wspólnego z 2012 r. ma dbać nie tylko o to, by wszystko podczas wyścigu pań było dopięte na ostatnio guzik. Jej zadaniem jest również zbudowanie takiej marki, by Tour de France Femmes nie był tylko jednorocznym wydarzeniem, ale znów został najbardziej prestiżowym wyścigiem świata wśród zawodowych kolarek.

„Zamierzam dać z siebie wszystko, by ten wyścig był świętem dla kibiców na długi czas” – podkreśla Rousse.

Przypomnijmy, że Tour de France Femmes w 2022 r. odbędzie się w dniach 24-31 lipca, a Tour de France mężczyzn – 1-24 lipca.

Artykuł powstał we współpracy ze skoda-auto.pl