Piękna walka, pokaz siły, jazda na skraju ryzyka… i opłaciło się! Katarzyna Niewidoma została brązową medalistką mistrzostw świata!
Wielu kibiców na to liczyło, ale niewielu mówiło o tym głośno. 27-letnia zawodniczka z Limanowej od kilku sezonów atakuje czołówkę światowego kolarstwa, jednak do faworytek sobotniego wyścigu nie należała. W rywalizacji o mistrzostwo świata dała jednak z siebie wszystko i stanęła na podium!
https://www.instagram.com/p/CUQOhFWohGc/?utm_source=ig_web_button_share_sheet
„Może nawet troszkę przesadziłam”
Wiadomo było, że piekielnie mocne będą Włoszki i Holenderki, więc obstawiano, że to między nimi rozegra się sprawa mistrzostwa świata. Do rozdysponowania na podium było jeszcze jedno miejsce i właśnie o nim nieśmiało marzyli polscy kibice. Tyle, że chętnych do medalu było znaczenie więcej.
Zawodniczki miały do przejechania blisko 158 km. Trasa była trudna i było wiadomo, że nie można pozwolić sobie na większe straty. Peleton wystartował z Antwerpii i już wtedy zaczęły się taktyczne szachy, w których Niewiadomą wspierały: Marta Jaskulska, Karolina Karasiewicz, Karolina Kumięga, Marta Lach i Aurela Nerlo. – Dziewczyny bardzo mi pomogły i jestem z nich bardzo dumna. Choć na co dzień nie jeździmy razem, to były bardzo zaangażowane – cieszyła się na mecie Niewiadoma.
https://www.instagram.com/p/CURwgBkLmHJ/?utm_source=ig_web_button_share_sheet
Wydawało się, że Polka cały czas kontroluje sytuację i ciągle ma wystarczająco dużo siły, by jeszcze mocniej zaatakować. Próbowała rozrywać grupę, ale mimo to wyścig zakończył się mocnym sprintem. Doskonale rozegrały go Włoszki i pierwsza linię mety przecięła Elisa Balsamo. Zaraz za nią była Holenderka Marianne Vos, a trzecia Niewiadoma. A końcówka wyścigu wyglądała tak:
– Wiedziałam, że będzie nerwowo i chaotycznie. Stawiałam wszystko na jedną kartę, w jednym zakręcie zaryzykowałam upadek. Może nawet troszkę przesadziłam, ale miałam w sobie tyle adrenaliny, że musiałam iść na całość. Dzięki Bogu po drodze nic mi się nie stało i mogłam dalej atakować – opowiadała Polka na mecie.
– Jestem bardzo szczęśliwa, bo to mój pierwszy medal mistrzostw świata. Wreszcie udało mi się tego dokonać. Wyścig był bardzo ciężki, szukałam swoich szans. Oczywiście, że marzyłam o tęczowej koszulce mistrzyni świata, ale zdobycie medalu to też coś niesamowitego – dodała.
Powtórka sukcesu
W wyścigu mężczyzn liczyliśmy na Michała Kwiatkowskiego. Choć Polak ma za sobą trudny i wyczerpujący sezon, to jednak zapowiadał, że powalczy o medal. W kolarstwie sama ambicja często jednak nie wystarcza. Mistrz świata z 2014 r. atakował, ale gdy do gry weszli najlepsi, sił w nogach już mu zabrakło.
Kwiatkowskiemu pomagali: Maciej Bodnar, Michał Gołaś, Łukasz Owsian, Stanisław Aniołkowski oraz Cesare Benedetti. Zawodników do mety nieśli też zakochani w kolarstwie belgijscy kibice, a najlepiej na trudnej flandryskiej trasie poradził sobie Julian Alaphilippe, który obronił tytuł wywalczony przed rokiem.
Francuz finiszował samotnie, a za nim na metę wjechali Holender Dylan van Baarle i Duńczyk Michael Valgren. Kwiatkowski zajął 36. miejsce.
Sezon kolarski powoli zbliża się do końca. Z największych wyścigów zostały jeszcze Paryż – Roubaix (3 października) i Giro di Lombardia (9 października). Po nich zawodnicy rozjadą się na urlopy.