Sądny tydzień na Tour de France. Dwie wielkie niewiadome

Autor: Piotr Nowik

Tadej Pogacar walczy z całym peletonem, Mark Cavendish z rekordem legendy, a Rafał Majka z samym sobą. Przed nami ostatni tydzień Tour de France, który zapowiada się niezwykle interesująco.

Rekord wyrównany!

To nie niespodzianka, ale sensacja. I nie roku, ale co najmniej dekady. Mark Cavendish udowodnił, że w sporcie niemożliwe nie istnieje – wygrał czwarty etap w tegorocznej Wielkiej Pętli i wyrównał rekord triumfów legendarnego Eddy’ego Merckxa. Tak, ten sam Cavendish, który był włos od tego, by wielkie wyścigi kolarskie śledzić już tylko przed telewizorem, a nie z serca peletonu. Ten sam Cavendish, który w ostatnich latach mocniej niż z rywalami, walczył z depresją i ciężką chorobą. W końcu ten sam, który odbijał się od drzwi największych zespołów świata. Piszemy o nim co kilka dni, ale co kilka dni zaskakuje cały kolarski świat. A prawdziwą bombę odpalił w piątek, gdy po raz 34. wygrał etap Tour de France i wyrównał rekord wielkiego Merckxa. I to rekord, który ma blisko 50 lat!

https://www.instagram.com/p/CRHy4Pyr_2P/?utm_source=ig_web_copy_link

– 34 zwycięstw na Tour de France. Nie do wiary. Jeśli kiedykolwiek byłoby to możliwe, to tylko z grupą Deceuninck-Quick Step – oddał szacunek swoim kolegom z zespołu Cavendish. Brytyjczyk ma za co dziękować, bo cały zespół jedzie dla niego, a w zamian na mecie jest radość i łzy prawdziwych twardzieli. Słowem – całe piękno kolarstwa zamknięte w jednym zespole.

Serca polskich kibiców zamarły

Radośnie jest również w obozie UAE Team Emirates, choć zdarzyły się również chwile strachu. Cel zespołu od początku był jeden – wszyscy kolarze mają wypluwać płuca po to, by Tadej Pogacar znów wygrał Tour de France. Przed rokiem Słoweniec zwyciężył rzutem na taśmę, ale w tym szybo rozdzielił role w peletonie. Co jednak nie oznacza, że może pozwolić sobie na chwilę dekoncentracji. O triumf Pogacara walczy również Rafał Majka, który na 13. etapie miał jednak groźnie wyglądający wypadek. Podczas kraksy kolarze wypadli z trasy i zsunęli się ze wzgórza. Wskutek obrażeń np. Simon Yates (Mitchelton-Scott) musiał wycofać się z wyścigu, ale obrażenia Polaka okazały się mniej groźne, choć na pewno bardzo bolesne.

– Rafał wraca  i jest gotowy pomóc w obronieniu żółtej koszulki lidera – poinformował UAE Team Emirates.

Wówczas kamień z serca spadł także polskim kibicom, ponieważ Majka jest w kadrze na igrzyska olimpijskie w Tokio i gdyby okazało się, że ma jakieś złamania, to jego występ byłby wykluczony. A przypomnijmy, że Polak broni brązowego medalu z olimpiady w Rio de Janeiro.

Dwa kluczowe pytania

Po 15 etapach w klasyfikacji generalnej 108. Tour de France prowadzi Pogacar, w punktowej Cavendish, a w górskiej Wouter Poels (Bahrain Victorious).

W poniedziałek zawodnicy mają dzień przerwy, czyli będzie to ostatnia szansa na regenerację. Po nim nastąpią trzy etapy płaskie, dwa górskie i jedna czasówka. Najważniejsze pytania są dwa – czy Pogacar obroni żółtą koszulkę? I czy Cavendish zdoła pobić rekord Merckxa? Kolarstwo jest nieprzewidywalne, ale Słoweniec wydaje się na tyle silny, że tylko jakiś nieszczęśliwy zbieg okoliczności mógłby mu odebrać zwycięstwo. A jeśli chodzi o Cavendisha, to na pewno nie odpuści. W końcu w swojej bogatej karierze na Polach Elizejskich triumfował już czterokrotnie!

Artykuł powstał we współpracy ze skoda-auto.pl