Od dorastania na polskiej wsi po wspinanie się na najwyższe szczeble profesjonalnego kolarstwa. Rower okazał się dokładnie tym, na co liczyła Kasia Niewiadoma – jej przepustką do zwiedzania świata. Gdy była już na szczycie, zaangażowała się na cztery lata we współpracę z Canyon-SRAM, a obecnie ma na celu zdobycie medalu olimpijskiego.
Ta ulubienica kolarskiego świata wciąż pozostaje sobą i urzeka fanów swoim zaangażowaniem podczas wyścigów oraz zaraźliwym entuzjazmem. Postanowiliśmy porozmawiać z nią o tym, jak bardzo zmieniło się kobiece kolarstwo od czasu, kiedy stawiała w nim pierwsze kroki. Zapytaliśmy, jak to jest rozwijać się z zespołem, oraz o to, jaką rolę odgrywa zdrowie psychiczne w jej celach na przyszłość.
Po pierwsze, co sądzisz o niedawnym oświadczeniu, że od 2022 roku będzie się odbywać Tour de France kobiet?
To bardzo ekscytująca wiadomość, na którą wszyscy czekaliśmy! Słyszałam wiele historii o wydarzeniach, które miały miejsce podczas kobiecego Tour de France w przeszłości i teraz jestem zachwycona możliwością wzięcia udziału w tym kultowym wyścigu. Wszyscy słyszeli o Tour de France, dzięki czemu kolarstwo kobiet będzie bliżej wyrównania szans z mężczyznami.
Ogólnie rzecz biorąc, wydaje się, że kolarstwo kobiet znajduje się na ważnym etapie rozwoju jako sportu. Po latach walki o płace minimalne i relacje telewizyjne w środowisku sportowym następuje przełom. Jakie były najważniejsze kamienie milowe, których byłaś świadkiem w swojej karierze?
TdF to na pewno jeden z nich i zasadniczo jest to ciągła realizacja kobiecych edycji Classics. Kiedy zaczęłam ścigać się w 2014 roku, marzyłam o udziale w jednej z najistotniejszych tras, na których ścigali się mężczyźni. Tak więc kobiece Strade Bianche i Ardennes były naprawdę ważnymi momentami. Odegrało to ogromną rolę w zwiększeniu widoczności i zasięgu kobiecego kolarstwa w mediach.
Ekscytujące było również zobaczenie, jak kilka głośnych drużyn męskich rozpoczyna program dla kobiet. Pokazuje to, że na wyścigi kobiet są pieniądze i wsparcie. Jesteśmy teraz w dobrym miejscu: co roku robimy duże kroki naprzód i jestem pewna, że za kilka lat kolarstwo kobiet będzie wyglądało zupełnie inaczej. Już czuć zmianę w peletonie. Poziom jest znacznie wyższy, a rywalizacja bardziej intensywna. Teraz, gdy istnieje płaca minimalna i można zarabiać na życie, w pełni angażując się w ten sport, coraz więcej kobiet nim się zajmuje.
Czy uprawiałaś sporty zawodowo jako młoda dziewczyna i czy marzyłaś o staniu się profesjonalistką?
Nie, gdy dorastałam, na pewno nie marzyłam o byciu zawodową kolarką. Od zawsze kochałam sport i współzawodnictwo, ale dla mnie jazda na rowerze była sposobem na poznawanie świata, narzędziem, którego mogłam użyć, aby w życiu wybrać inną ścieżkę. Chciałam podróżować, uczyć się języków i zdobyć doświadczenia, które nie byłyby dostępne, gdybym wybrała bardziej tradycyjną drogę. Zawsze kochałam wolność jazdy na rowerze i czułam, że mogę żyć życiem, o jakim marzyłam.
Kiedy zdałaś sobie sprawę, że chcesz poważnie zaangażować się w wyścigi?
Dopiero gdy pojechałam do Włoch na Europeans Juniors, naprawdę zakochałam się w wyścigach. Wtedy mogłam zobaczyć to z innej, nie tylko polskiej perspektywy. Byłam świadkiem bezwzględnej walki profesjonalnych zespołów oraz intensywnej energii i nagle stało się dla mnie jasne, że jest to warte zachodu. Od tego czasu sprawdzałam, jakie możliwości ma mój organizm. Wiedziałam, że potrafię wytrzymać więcej niż inni, więc spróbowałam. To był moment, w którym zdałam sobie sprawę, że znalazłam swoją pasję i chciałam ją realizować.
Co stało się później?
Wszystko potoczyło się bardzo naturalnie. Miałam szczęście, że otaczała mnie niesamowita sieć wsparcia oraz ludzie będący po mojej stronie, którzy udzielali mi dobrych rad i ciągle motywowali mnie do bycia najlepszą, a ja byłam mocno zaangażowana i ciężko pracowałam.
Teraz oczywiście stałaś się ogromną inspiracją dla wielu młodych kobiet. Jak się czujesz w tej roli, co chciałbyś powiedzieć młodszej sobie?
Od zawsze moim marzeniem było być kimś, kto będzie mógł dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem z młodszymi kolarzami. Wciąż czuję, że testuję różne rzeczy i uczę się od bardziej doświadczonych zawodowców. Sportowcom czasami naprawdę trudno jest znaleźć równowagę i podziwiam tych, którzy to osiągnęli. Chciałabym przypomnieć młodszym kolarzom, że ważne jest, aby czerpać radość z tego, co się robi, dobrze się przy tym bawiąc. Oczywiście wiąże się to z ciężką pracą, ale jeśli nie możesz znaleźć równowagi, która by cię uszczęśliwiała – to czas, aby to zmienić.
Niedawno przedłużyłaś swój kontrakt z Canyon-SRAM, czy to była łatwa decyzja?
Kiedy moja umowa wygasała, po raz pierwszy miałam okazję zacząć rozważać różne opcje. Przyznam, że byłam ich ciekawa, ale od razu pomyślałam, że rozmawianie z innymi zespołami po prostu nie jest w porządku. Czułam się, jakbym oszukiwała, czy coś. Zdałam sobie sprawę, że muszę słuchać swojego przeczucia. Musiałam trochę zaspokoić swoją ciekawość, ale ostatecznie zrozumiałam, że nie warto zmieniać drużyny.
Kocham mój zespół i wiem, że ludzie dobrze mnie znają. Dają mi przestrzeń do bycia sobą i rozumieją moje dziwactwa. Potrafię być bardzo towarzyska, ale potrzebuję też spędzać dużo czasu w samotności. Moja drużyna to rozumie i czuję się przy niej spokojna.
Przebywasz z nimi już przez długi okres życia. Jaką rolę w Twoim życiu odgrywają koledzy z drużyny?
Kiedy po raz pierwszy wychodzisz z domu, aby dołączyć do zespołu, jesteś taki młody i dopiero dorastasz. Nagle zamiast z rodziną i przyjaciółmi, spędzasz cały swój czas z nieznajomymi. To naprawdę duża sprawa – spotykać się z ludźmi z różnych kultur i środowisk. Człowiek chce się po prostu dogadać. Na pewno nie zawsze jest to łatwe, ale dość szybko tworzysz bliskie więzi.
Teraz nauczyłam się akceptować nasze różnice, staram się dawać innym jak najwięcej wsparcia i zachęty do wysiłku. Namawiam również wszystkich, aby otwarcie mówili o tym, jak się czują i co im przeszkadza. W zespole nieporozumienia są nieuniknione, zwłaszcza jeśli ludzie nie wyrażają siebie. Może to negatywnie wpłynąć na morale i ogólne samopoczucie wszystkich, więc lepiej otwarcie rozmawiać.
Dobre samopoczucie i zdrowie psychiczne to rzeczy, o których wiele słyszeliśmy w ciągu ostatniego roku. Czy pandemia zmieniła Twój sposób myślenia o kolarstwie lub stosunek do konkurencji?
Ten ostatni rok, a zwłaszcza lockdown i kwarantanna, był naprawdę pomocny w nauczeniu się, jak zwolnić i stać się świadomą tego, co dzieje się wokół mnie. Kiedy jesteś zawsze w ruchu i nie masz wystarczająco dużo odpoczynku, twój umysł może płatać ci figle, które przyczyniają się do stresu i niepokoju.
Przebywanie w domu z moim chłopakiem pozwoliło mi się wyciszyć i skupić na tym, co naprawdę ważne. Cieszyłam się po prostu przebywaniem w teraźniejszości, zaufałam, że wszystko się ułoży w czasie, i odczuwałam wdzięczność za wszystko, co mam.
Przepraszam, że wyrwę Cię na chwilę z teraźniejszości, ale na co najbardziej czekasz w tej chwili?
W tej chwili cieszę się, że stres związany z klasykami się skończył i mam dużo czasu, aby skupić się na moim następnym celu – igrzyskach olimpijskich. Jestem zadowolona z mojego dotychczasowego sezonu i gotowa, aby powoli wrócić do ciężkich treningów. Cieszę się, że miałam czas na odpoczynek i pielęgnację ciała. Miałam okazję ponownie skalibrować cele i czekam na to, co przed nami.
Cieszę się igrzyskami w Tokio. Podoba mi się, że to będzie duże wyzwanie i wszystko może się zdarzyć. Każdy sportowiec marzy o medalu olimpijskim, a ja jestem jedną z tych osób, które chcą zdobyć medal olimpijski i wygrać mistrzostwa świata. To są moje dwa wielkie cele. Kiedy już to osiągnę, myślę, że będzie czas, aby przejść do czegoś innego. Nie widzę sensu w powtarzaniu sukcesów. Życie ma tak wiele do zaoferowania i chcę tego wszystkiego doświadczyć.