Brest, Kopenhaga i… Bilbao, a wkrótce może także Holandia. Kolarze przygotowują się do startu w tegorocznym Tour de France, za to organizatorzy wyścigu planami wybiegają już poza pandemiczną rzeczywistość. Jedna z ostatnich decyzji to start Wielkiej Pętli z Kraju Basków, ale do goszczenia wyścigu zgłaszają się już kolejni chętni.
Rozpoczęcie Tour de France, (czyli tzw. Grand Depart) poza Francją to żadna nowość. Do tej pory wyścig za granicą najczęściej zaczynał się w Belgii i Holandii (po 6 razy), w Niemczech (4), Luksemburgu (3), Wielkiej Brytanii (2) oraz Szwajcarii, Irlandii, Hiszpanii i Monako (1).
W tym roku do tych dziewięciu państw miała dołączyć Dania, ale pandemia koronawirusa oraz odbywające się w Kopenhadze mecze piłkarskich mistrzostw Europy sprawiły, że Grand Depart w Danii został wpisany do przyszłorocznego kalendarza, a w tym kolarze wystartują z Brestu (26 czerwca).
Po dwóch latach zamknięcia tylko w granicach Francji, organizatorzy Wielkiej Pętli jednak znów planują szeroko promować wyścig w całej Europie. Dlatego już ogłoszono, że w 2023 r. Tour de France rozpocznie się w Bilbao, a to oznacza, że do Kraju Basków wróci po 31 latach.
W 1992 r. w San Sebastian urządzono wielkie kolarskie święto. Nikt nie miał wątpliwości, że to dobry pomysł, bo Baskowie w rowerach zakochani są po uszy. Na równie udany start organizatorzy Tour de France liczą w 2023 r. Szczególnie, że według francuskich i hiszpańskich mediów negocjacje w tej sprawie zaczęły się aż… siedem lat temu!
W 2023 r. w Hiszpanii mają się zacząć trzy etapy: pierwszy w Bilbao, drugi na terenie prowincji Vizcaya, za to trzeci metę będzie miał już po francuskiej stronie. Start wyścigu planowany jest na 1 lipca.
Co ciekawe, już pojawiają się pierwsi faworyci do zorganizowania startu Tour de France w 2024 lub nawet 2025. Oficjalnie swoją kandydaturę zgłosiły bowiem Rotterdam oraz Haga, i jeśli to tam odbyłby się Grand Depart, wówczas Holandia stałaby się państwem najczęściej goszczącym pierwszy etap Tour de France w historii najstarszego wyścigu świata.
Wygrania Amerykanina polskiego pochodzenia
Tymczasem cały kolarski świat wjechał już w najbardziej emocjonujący moment sezonu, czyli wyścigi z serii Grand Tour. Zawodnicy właśnie rywalizują w Giro d’Italia, a wtorkowy etap dość niespodziewania wygrał Joe Dombrowski, Amerykanin polskiego pochodzenia.
Zawodnik UAE Emirates Team o 13 sekund wyprzedził Alessandro De Marchiego (Bahrain Victorious) oraz o 27 sekund Filippo Fiorellego (Bardiani-CSF-Faizane). Dzięki drugiemu miejscu różowa koszulka lidera znalazła się na plecach De Marchiego, który zabrał ją rodakowi – Filippo Gannie (INEOS Grenadiers). Drugie miejsce w klasyfikacji generalnej zajmuje właśnie Dombrowski, a trzecie Louis Vervaeke (Alpecin-Fenix).
Giro d’Italia potrwa do 30 maja, a później oczy całego kolarskiego świata zwrócone zostaną już na Francję. Start Wielkiej Pętli 26 czerwca, zakończenie 18 lipca.