Ostatni tydzień, sześć etapów i tylko jedna koszulka lidera – w Vuelta a zaczyna się czas decydujących rozstrzygnięć, a walka o zwycięstwo zapowiada się pasjonująco.
Przed nami ostatnie dni rywalizacji czołowych kolarzy świata w tym roku. Po zaskakującym Tour de France i pasjonującym Giro d’Italia, przychodzi kolej na rozstrzygnięcie w Vuelta a España, która nie zamierza wypaść gorzej od konkurentów.
Zawodnicy zrobili sporo, by kibice na ostatni tydzień Vuelty czekali z niecierpliwością. Podczas niedzielnego etapu działo się wiele, choć po części zawodników już widać, że powoli mają serdecznie dość sezonu. Nie ma się jednak co dziwić, skoro po blisko 100 km jazdy musieli jeszcze zmierzyć się z morderczym podjazdem na Alto de l’Angliru.
Od początku etapu trwały , a do tego należało zmierzyć się z wzniesieniami. Kolejni kolarze próbowali zabierać się do ucieczki, ale konkurencja wiedziała, że nie może zdrzemnąć się nawet na sekundę. Na czele dochodziło do zmian, ale wszyscy i tak ostrzyli sobie zęby na podjazd pod Alto de l’Angliru. Układ był prosty – kto odpadnie, może zapomnieć o dobrym miejscu w klasyfikacji generalnej.
Dwa kilometry przed metą wyłoniła się niewielka grupa i było wiadomo, że w niej znajduje się przyszły zwycięzca etapu. Na 1000 metrów przed kreską na atak zdecydował się Hugh Carthy (EF Pro Cycling) i okazało się, że była to ostatnia ofensywa tego dnia. Brytyjczyk odskoczył jakby napędzany paliwem atomowym i wygranej już nie oddał.
Tym samym Carthy zaliczył swój największy sukces w karierze. – Moje marzenie się spełniło. Trudno znaleźć słowa, które byłyby w stanie opisać, co czuję – cieszył się na mecie Brytyjczyk, który dzięki wygranej wskoczył na trzecie miejsce klasyfikacji generalnej.
Oczy kibiców zwrócone były jednak na walkę faworytów wyściguRoglicia (Team Jumbo – Visma) i Richarda Carapaza (Ineos Grenadiers). Kryzys szybciej dopadł Słoweńca, który został z tyłu, podczas gdy Carapaz cały czas trzymał się blisko Carthy’ego. Ostatecznie na metę wpadł jako czwarty, ale z 10-sekundową przewagą nad Rogliciem. To wystarczyło, by Carapaz przejął czerwoną koszulkę lidera. – Cóż, to nie był mój najlepszy dzień, ale już przygotowuję się na kolejne etapy – podkreślał Słoweniec.
straty spróbuje odrobić już we wtorek, podczas jazdy indywidualnej na czas. Etap będzie miał niespełna 34 kilometry, ale znów poprowadzi górami. Później zawodników czekają trzy dni jazdy po terenie pagórkowatym, a w sobotę po raz ostatni zmierzą się ze strzelistymi wzniesieniami na etapie Sequeros – La Covatilla. .
Vuelta a España kończy tegoroczne zmagania zawodników, ale już wiemy, że przyszły sezon rozpocznie się później. Wszystko dlatego, że Tour Down Under, , został oficjalnie odwołany z powodu obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa w Australii.
Odwołano także Cadel Evans Great Ocean Road Race, który był zaplanowany na 2 lutego.
Teraz jednak cały kolarski świat czeka na rozstrzygnięcia w Vuelta a España!
Artykuł powstał we współpracy ze skoda-auto.pl