Mała sakwa, plastikowy chwytak, a może najnowsze rozwiązanie z silikonu? Dziś w telefonie mamy niemal wszystko, ale gdzie w czasie jazdy znajduje się telefon? Oto kilka sposobów na praktyczne i przede wszystkim bezpieczne przytwierdzenie naszego aparatu do roweru.
Czasy, gdy korzystało się z papierowej mapy powoli odchodzą w zapomnienie. Dziś, by dotrzeć do celu, rowerzyści używają głównie nawigacji. Dzięki temu w mieście trafiają pod drzwi szukanego adresu, a poza miastem odnajdują parki, lasy, atrakcje turystyczne. Specjalne aplikacje pomagają też w określeniu dystansu, prędkości, spalonych kalorii, nawodnienia organizmu itd. To wszystko dziś znajduje się w telefonie! Ale teraz podstawowe pytanie – gdzie w tym czasie znajduje się telefon?
Odpowiedz na kluczowe pytania
Na ogół nosimy go w kieszeni lub torebce, ale na rowerze nie jest to poręczne i bezpieczne rozwiązanie. Sięganie do spodni lub sakwy, następnie odblokowywanie i zerkanie na ekran zajmuje dobrych kilka sekund, które podczas jazdy na rowerze mogą okazać się bezcenne. W tym czasie możemy nie zauważyć znaku drogowego, jadącego na nas pojazdu, pieszego wchodzącego wprost pod koło lub zmiany sygnalizacji świetlnej. Dlatego kilkadziesiąt złotych wydane na specjalny trzymak do telefonu może okazać się jedną z najbardziej trafionych inwestycji.
Sposobów na zamocowanie telefonu na rowerze jest kilka. Zanim jednak zaczniemy je analizować, warto zastanowić się nad podstawowymi kwestiami: czy chcemy, by nasz telefon na trzymaku był również chroniony przed deszczem? Czy trzymak ma pełnić funkcję małej sakwy? Czy telefon będzie często ściągany i zakładany, czy może raz zamontowany spędzi w danym miejscu całą podróż? Jakiej wielkości powinien być chwytak, by nasz telefon się do niego zmieścił?
Wiecie już, czego mnie więcej szukacie? No to przedstawiamy propozycje.
Każdy znajdzie coś dla siebie
Rozwiązaniem, które daje twierdzące odpowiedzi na niemal wszystkie powyższe pytania, jest mała sakwa montowana na kierownicy lub ramie. W rzeczywistości to torebka, do której możemy wrzucić drobne rzeczy (klucze, portfel, okulary). Jest ona zamykana klapką, na której znajduje się silikonowy futerał, do którego wsuwa się telefon, dzięki czemu jest on chroniony również od deszczu jak w pokrowcu.
Są jednak osoby, które nie lubią obwieszać roweru sakwami czy torebkami. Dla nich skonstruowano proste chwytaki, na ogół montowane na kierownicy. W ostatnich latach najpopularniejsze były trzymaki plastikowe, które wyglądają mniej więcej tak:
Poniższy chwytak dobrze spisuje się podczas jazdy po mieście, ale także na kostce brukowej czy po szutrze. Telefon dobrze siedzi w trzymaku, a sam trzymak pewnie przytwierdzony jest do roweru. Aparat ściąga się i zakłada za pomocą jednego pokrętła lub przycisku, więc jako minimalistyczne rozwiązanie ten prosty sprzęt spisuje się bardzo dobrze.
Ostatnio coraz modniejsze stają się także silikonowe trzymaki. Choć na pierwszy rzut oka nie wzbudzają wielkiego zaufania, to użytkownicy zapewniają, że jeśli wykonane są z dobrego materiału, to bez problemu utrzymają nawet większe telefony.
Ich dużą zaletą jest łatwość montażu, co może przydać się np. w sytuacji, gdy korzystamy z więcej niż jednego roweru. Zresztą zobaczcie sami:
https://youtu.be/snBOkDO54EM
Bezcenne bezpieczeństwo
Ceny za trzymaki do telefonów są bardzo różne. Można je znaleźć już za 10 złotych, ale do takich ofert należy podchodzić z dystansem, bo zaoszczędzenie kilku złotych może zakończyć się stratą kilkuset, a nawet grubo ponad tysiąca złotych, jeśli nasza aparat w trakcie jazdy wypadnie i rozbije się o asfalt.
Nie oznacza to jednak, że w poszukiwaniach chwytaka musimy koncentrować się na sprzętach, które kosztują np. 100 zł. Co prawda niektóre z drogich produktów są warte swojej ceny, ale nam zadowalający chwytak udało się kupić już za 25 zł.
Cena takiego sprzętu na pewno jest ważna, ale nie powinna być kluczowa. Bo 25, 50 czy nawet 100 zł to na pewno nie jest wygórowana kwota za bezpieczeństwo telefonu, a przede wszystkim jego użytkownika.
Artykuł powstał we współpracy ze skoda-auto.pl