Nie ma złej pogody na rower, jest tylko zły ubiór – to słynne powiedzenie naprawdę się sprawdza. Co więc założyć, by deszcz nie zniechęcał nas do korzystania z roweru? Już radzimy.
Nadciąga wiosna, a wraz z nią mżawki, deszcze i ulewy. Żadna pogoda nie jest jednak straszna rowerzyście (choć w trakcie burz do jazdy nie zachęcamy), gdy jest na nią przygotowany. Tym bardziej że wyposażenie się odpowiedni sprzęt nie jest ani bardzo skomplikowane, ani bardzo drogie.
Proste i tanie rozwiązania
Absolutnie najważniejsza jest warstwa zewnętrza, która musi być nieprzemakalna. Kiedyś zarzucało się na siebie pelerynę, ale dziś wachlarz możliwości jest dużo szerszy.
Przy niewielkich opadach egzamin zda nawet kurtka przeciwdeszczowa. Może to być zwykła „ortalionówka”, którą zabiera się na turystyczne wycieczki. Nie jest droga (możną ją kupić poniżej 100 zł), nie zajmuje wiele miejsca, a przed lekkim deszczem nas ochroni.
Bardziej profesjonalnym rozwiązaniem są kurtki wyposażone w specjalne membrany, które zapewniają wodoszczelność. Są one szyte w taki sposób, że nawet zamki pozabezpieczane są tak, by tamtędy nie przedostała się ani kropla wody. Takie rozwiązanie jest bardziej profesjonalne, ale też droższe od „ortalionówki”, bo kurtki o wysokich parametrach kosztują kilkaset, a nawet powyżej tysiąca złotych.
Innym pomysłem są peleryny oraz poncza (cena od 100 zł). Może nie jest to idealne rozwiązanie na wyprawę rowerową, ale w mieście zda egzamin. Ich zaletą jest fakt, że niektóre modele przed deszczem chronią również część nóg.
Co jeszcze?
Jeśli jednak chcemy bardziej profesjonalnej ochrony kończyn dolnych, to warto pomyśleć o nieprzemakalnych spodniach na rower. Ceny zaczynają się poniżej 100 zł, a taki sprzęt zdecydowanie ułatwia np. przejazd do pracy. Spodnie nakłada się bowiem na ubranie (często nazywane są nawet nie spodniami, ale ochraniaczami na spodnie), więc wystarczy je tylko zdjąć i już jesteśmy gotowi, by wejść do biura. W przypadku spodni należy jednak zwrócić uwagę na łatwość ich ściągania i zakładania. Część z jest wyposażonych np. w zamki błyskawiczne na nogawkach, dzięki czemu ściąga się je w okamgnieniu.
Gdy już zdecydujemy się na zakup spodni, to warto zwrócić uwagę, czy posiadają one również ochronę na obuwie. Jeśli nie, to czeka nas kolejny wydatek związany z samymi ochraniaczami na buty. Wydaje się on jednak zbędny, jeśli kupimy odpowiednie spodnie przeciwdeszczowe.
Dodatki i odblaski dla poprawy bezpieczeństwa
Mniej ważne elementy przeciwdeszczowego ubioru rowerzysty to rękawiczki i czapka. Mniej ważne nie oznacza jednak, że zbyteczne. Nie ma bowiem nic przyjemnego w jeździe z mokrymi dłońmi, które na dodatek narażone są na niskie temperatury i podmuchy wiatru. Palce wówczas drętwieją, mają gorsze czucie i wolniejszą reakcję, a w przypadku hamowania liczy się każdy ułamek sekundy. Szczególnie, że odpowiednie rękawiczki można kupić już za kilkadziesiąt złotych.
Podobnie jest z nakryciem głowy. Może to być specjalna czapka, ale szczególnie w trakcie opadów sugerujemy, by założyć kask, który w przypadku wpadnięcia w poślizg może być na wagę złota. Aby w kasku odczuwać komfort cieplny, warto pod nim mieć czapkę z windstopperem.
Należy również pamiętać, by podczas kupowania rowerowej odzieży przeciwdeszczowej zwracać uwagę na elementy odblaskowe. Najlepszym rozwiązaniem jest w ogóle zakupienie ubioru w jaskrawych kolorach, ale już odblaskowy pasek sprawi, że dla kierowców będziemy znacznie lepiej widoczni, a to szczególnie ważne w czasie deszczowej aury czy zapadającego zmroku.
Artykuł powstał we współpracy ze skoda-auto.p