Wskoczył na pierwsze miejsce w połowie wyścigu i trzymał się go jak buty pedałów w najlepszym systemie SPD. Primoż Roglić (Jumbo-Visma) wygrał Vuelta a Espana, ale w Hiszpanii błysnęli również Polacy.
Richard Carapaz w Giro d’Italia, Egan Bernal w Tour de France oraz Primoż Roglić w Vuelta a Espana – znamy już zwycięzców wielkich tourów w tym roku. Teraz kolarze między sobą muszą jeszcze rozstrzygnąć kwestię mistrzostwa świata i sezon kolarski powoli będziemy mogli uznawać za zakończony.
Lepsze niż skok na 150 metrów
Co by się nie wydarzyło, to Primoż Roglić ten sezon na pewno zapamięta do końca życia. Jeszcze siedem lat temu był… skoczkiem narciarskim i fruwał na odległość blisko 150 metrów. Należał do grupy utalentowanych juniorów, ale w pewnym momencie zdecydował, że narty nie są dla niego i zamienił je na… rower.
Wiele osób pukało się w czoło, bo Roglić jedną decyzją przekreślił długie lata ciężkich treningów i marznięcia na skoczniach. Okazało się jednak, że zrobił słusznie. Słoweniec szybko dołączył do zawodowego peletonu, a od niedzieli może spokojnie spojrzeć w oczy tym, którzy krytykowali go za odłożenie nart w kąt. Wykonał bowiem skok, który będzie pamiętał do końca życia – skok na pierwsze miejsce Vuelta a Espana.
– Im bliżej końca, tym robiło się trudniej. Na 19. etapie mocno się poobijałem, ale utrzymałem pozycję lidera i jestem szczęśliwy. Po raz kolejny pokazaliśmy, że mamy mocną ekipę – podkreślał zawodnik Jumbo-Visma.
Roglić debiutował w Vuelcie, a ten debiut przez trzy tygodnie w napięciu śledziła cała Słowenia, ponieważ 30-latek stał się pierwszym Słoweńcem, który wygrał któryś z wielkich tourów. A łatwo nie było, bo po drodze zaliczył upadek, brał udział w krasie i przez 11 etapów musiał opędzać się od rywali, którzy za wszelką cenę chcieli zabrać mu koszulkę lidera. Zadaniu jednak podołał.
Majka chciał się odwdzięczyć
O podium miał również walczyć Rafał Majka (Bora hansgrohe). Choć zadania nie udało się wykonać, to Polak nie ma się czego wstydzić, bo zajął 6. miejsce, za takimi zawodnikami jak: Alejandro Valverde (2. miejsce), Tadej Pogacar (3.), Nairo Quintana (4.) i Miguel Angel Lopez (5.).
Polakowi trochę zabrakło błysku na poszczególnych etapach. Liczono, że szczególnie w górach będzie rozstawiał rywali po trasie, a tak zdarzyło się tylko na 20. etapie. Majka zajął trzecie miejsce, a w całym wyścigu cztery z 21 etapów kończył w pierwszej „10”.
– Chciałem wygrać etap, by odwdzięczyć się ekipie za absolutnie świetną pracę w ostatnich trzech tygodniach. To mi się niestety nie udało, ale zespół spisał się wspaniale – mówił Majka po przedostatnim dniu Vuelty.
Dla Polaka to drugi najlepszy występ w Vuelta a Espana. Lepiej spisał się tylko w 2015 r., gdy zajął trzecie miejsce i do tej pory jest to jego najlepszy wynik na wielkim tourze.
22-letni Polak na podium!
W cieniu Majki swój wyścig rozgrywał 22-letni Szymon Sajnok (CCC Team). Do tej pory najwięksi zawodnicy światowego peletonu mogli go nawet nie kojarzyć, ale w niedzielę Polak przedstawił się im głośno i wyraźnie, zajmując trzecie miejsce!
Oczywiście, że na ostatnim etapie część kolarzy nie ma już ochoty na wykręcanie kosmicznych czasów, ale wykorzystanie takiej szansy, to nie lada umiejętność.
– Wszystko w tym wyścigu ułożyło się dla mnie świetnie i w końcu w Madrycie pokazałem, że liczę się w czołówce sprinterów. Jestem szczęśliwy, że wszystko tak się potoczyło. Teraz chciałbym spróbować sił na Tour de France – mówił na antenie Eurosportu Sajnok, który w klasyfikacji generalnej zajął 142. miejsce.
Czas na mistrzostwa świata
Tymczasem już w sobotę w Harrogate rozpoczynają się mistrzostwa świata. Mężczyźni na poważnie do gry wejdą w środę (jazda drużynowa na czas) oraz niedzielę, 29 września (wyścig ze startu wspólnego). Wcześniej będą rywalizowali młodzieżowcy, kobiety, a także tzw. zespoły mieszane.
Przypomnijmy, że tytułów z poprzedniego roku bronią m.in. Anna van der Breggen i Alejandro Valverde (wyścig ze startu wspólnego) oraz Annemiek van Vleuten i Rohan Dennis (jazda na czas).