Wielka Pętla wjeżdża na ostatnią prostą! Cała Francja trzyma kciuki za Julianem Alaphilippem, ale Team Ineos siły na najbliższy weekend zbierał przez cały rok i teraz nie zamierza odpuszczać. A koszulka lidera jest tylko jedna…
Pięknie układa się tegoroczny Tour de France! Alaphilippe żółty trykot naciągnął na siebie po siódmym etapie i od razu pojawiło się pytanie: „Na jak długo?”. Miał paść na terenach pagórkowatych, podczas jazdy na czas, a później w Pirenejach. Rywale czekają na kryzys Francuza, a on z pomocą swoich kibiców odgania się przed nimi jak przed muchami.
Napędza go doping fanów, a także fakt, że może przejść do historii. Francja na swojego rodaka w żółtej koszulce na Polach Elizejskich czeka od 34 lat, gdy na najwyższym stopniu podium najważniejszego wyścigu świata stanął legendarny Bernard Hinault. A czy dla Francuzów byłoby coś piękniejszego niż triumf ich rodaka na 100-lecie ustanowienia żółtej koszulki?
Przed Alaphillippem ostatni weekend, które może wywrócić jego kolarskie życie do góry nogami – albo stanie się wielkim zwycięzcą Tour de France, albo już na zawsze pogrzebie swoje szanse w strzelistych Alpach.
Uwaga! Ryzykant na zjazdach
W najważniejsze kolarskie góry świata zawodnicy wjechali w czwartek. Alaphillippe’a dopadło małe zmęczenie, ale Francuz jakby przeszedł przyspieszony kurs zarządzania kryzysem.
– Mocno zaryzykowałem na zjeździe. Zacząłem pędzić w dół i skupiłem na tym, by uniknąć upadku – przyznał na mecie.
Etap wygrał Nairo Quintana, który w klasyfikacji generalnej był jednak 10 minut za Francuzem i musiałby na ostatnich dwóch etapach wyczyniać cuda, by liczyć się w walce o wygranie Tour de France. Za to Alaphilippe pilnował Gerainta Thomasa, któremu od początku wyścigu ciąży przyklejona naklejka z napisem „faworyt”.
Obaj niemal równocześnie wpadli na metę, tracąc do Quintany ponad pięć minut. – Brawo Nairo! Poradził sobie w bardzo trudnych warunkach – chwalił kolarza Movistar Dariusz Baranowski, ekspert Eurosportu.
Z kolei Francuzi mogli mieć podwójne powody do radości, bo nie dość, że Alaphillippe obronił koszulkę lidera, to jeszcze drugi z ich rodaków – Romain Bardet – próbował mocno naciskać Quintanę. Kolumbijczyk w czwartek był jednak nie do pokonania i zawodnik AG2R La Mondiale musiał zadowolić się drugim miejscem.
– Bardet nie jest do końca szczęśliwy, bo liczył na wygraną. Dla niego to nawet nie jest drugie miejsce, ale pierwsze przegrane – mówił Baranowski.
Żarty się skończyły
Dziś przed zawodnikami jeden z dwóch etapów, które – jak mawiają kolarze – oddzielą chłopców od mężczyzn. Zawodnicy będą wspinali się na kolejne szczyty, a najwyższy z nich – Col d’Iseran – znajduje się na ponad 2700 m.n.p.m. Scenariusz? Jedna z ekip spróbuje pewnie narzucić mordercze tempo na podjazdach i niewykluczone, że będzie to Team Ineos z wiceliderem klasyfikacji generalnej Eganem Bernalem oraz znajdującym się tuż za nim Geraintem Thomasem.
Alaphillipe na podjazdach pewne nie będzie potrafił się obronić, ale za to straty planuje nadrabiać podczas zjazdów.
– Obiecałem, że dam z siebie wszystko i słowa dotrzymuję. Tak też będzie na kolejnych etapach. Oczekiwania Francuzów są ogromne i zrobię wszystko co w mojej mocy, aby wygrać wyścig. Nie poddam się – zapewnia Alaphilippe.
Po 18. etapach w klasyfikacji punktowej (sponsorowanej przed ŠKODĘ) prowadzi Peter Sagan, w górskiej Romain Bardet, a w młodzieżowej Egan Bernal.
Klasyfikacja generalna po 18. etapach Tour de France:
- Julian Alaphilippe (Deceuninck – Quick – Step) 75:18.49
- Egan Bernal (Team Ineos) +1.30
- Geraint Thomas (Team Ineos) +1.35
________________________
74. Michał Kwiatkowski (Team Ineos) 1:59.10
130. Łukasz Wiśniowski (CCC Team) 3:09.54