„Najpierw czułem się źle, bo chyba zjadłem za dużo żeberek, a później strasznie cierpiałem w tym upale. Ogólnie moje samopoczucie było fatalne” – czy to słowa zawodnika, który właśnie wycofał się z Tour de France? Albo zanotował katastrofalny występ? Nie, wypowiedział je… Caleb Ewan, zwycięzca 16. etapu Wielkiej Pętli, którego na finiszu napędzały żona i miesięczna córeczka.
Gdyby to zawodnik Lotto Soudal miał przygotować przepis na wygranie etapu największego wyścigu świata, to fachowcy i dietetycy pewnie złapaliby się za głowy. Ten z wtorku brzmiałby mniej więcej tak: „przesadzić z ciężkim jedzeniem, fatalnie czuć się już przed położeniem spać, a wszystko przypieczętować nietolerancją na upalne słońce”.
– Podczas tego etapu naprawdę cierpiałem, ale miałem wrażenie, że nie tylko ja. Jednak ja jako jeden z niewielu miałem fantastyczną motywację, czyli żonę i córkę, które czekały na mnie na mecie. Chciałem, żeby były ze mnie dumne i marzyłem, by zrobić show dla nowonarodzonej córki – przyznał na mecie Ewan.
Nadprzyrodzone siły
Motywację Australijczyka można było zmierzyć np. w kilometrach na godzinę. 250 metrów przed metą znajdował się od dopiero na siódmej pozycji, ale wtedy jakby wstąpiły w niego nadprzyrodzone siły. Rozpędził się aż do 67 km/h, mijał kolejnych rywali i na metę wpadł jako pierwszy.
– Umierał na podjazdach, ale na finiszu dysponował potężną mocą i szybkością. To było piękne wykończenie – zachwycał się Dariusz Barankowski, który komentował wyścig w Eurosporcie.
Zanim jednak Ewan pobiegł cieszyć się ze zwycięstwa z rodziną, to wcześniej zebrał gratulacje od kolegów z zespołu
Podczas wtorkowego ścigania głośniej zrobiło się o Łukaszu Wiśniowskim. 27-letni Polak znalazł się w ucieczce dnia, która jechała przez prawie cały etap, ale została dopadnięta dwa kilometry przed metą.
– Będąc na Tour de France trzeba w jakiś sposób zaakcentować swoją obecność i Łukaszowi to się udało. Kolarstwo to ciężki sport i najważniejsze jest realizowanie małych celów, bo one nakręcają do dalszej walki – ocenił występ zawodnika CCC Bartosz Huzarski, komentator Eurosportu.
Ostatecznie Wiśniowski skończył etap na 108. pozycji, a w klasyfikacji generalnej jest 132.
Bez przewrotu w klasyfikacji generalnej
Teraz kolarze patrzą już nie tylko na zwycięzców etapów, ale coraz częściej zerkają na klasyfikację generalną. Do końca Wielkiej Pętli zostały już tylko cztery dni ścigania (nie licząc niedzielnego etapu pokoju). Na razie liderem jest Julian Alaphilippe, ale wygląda na to, że wszystko rozstrzygnie się w Alpach.
– Po wtorkowym etapie nie było przewrotu w klasyfikacji generalnej. Co prawda upadł wicelider Geraint Thomas, ale na szczęście tylko delikatnie się poobijał – wspominał poniższy upadek Huzarski.
– To był taki typowy etap między dniem wolnym a coraz bardziej wymagającym ściganiem. Nie żądajmy jednak igrzysk codziennie, choć na pewno będziemy mieli je za kilka dni – dodał Huzarski.
Czas na kolejny polski akcent?
Dziś ostatni etap przed wjazdem w Alpy. Kolarze będą mieli do pokonania 200 km z Pont du Gard do Gap. Trasa będzie pagórkowata i to właśnie tutaj swojej szansy na wygranie etapu ma poszukać Greg van Avermaet z polskiej grupy CCC Team. – Zapowiada się ciekawe ściganie – przyznaje Huzarski.
Klasyfikacja generalna po 16. etapie Tour de France:
- Julian Alaphilippe (Deceuninck-Quick Step) 64:37.52
- Geraint Thomas (Team INEOS) +1.35
- Steven Kruijswijk (Jumbo-Visma) +1.47
_________________________________
66. Michał Kwiatkowski (Team INEOS) +1:34.29
132. Łukasz Wiśniowski (CCC Team) +2:37.15