Tych dni żaden fan kolarstwa nie może przeoczyć! Cała Francja trzyma kciuki za Julienem Alaphilippem, którego jak stado rozpędzonych byków zamierza gonić superteam Ineos z Geraintem Thomasem na czele. Panie i Panowie – Tour de France wjeżdża w decydującą fazę!
„Trwaj wiecznie”, „Nie kończ się”, „Jedź w nieskończoność” – to tylko niektóre wpisy kibiców, którzy emocjonują się kolejnymi etapami Wielkiej Pętli. Tegoroczny Tour de France poziomem emocji i zaskoczeń przerósł już Wieżę Eiffla, a dopiero teraz zawodnicy rozpoczną decydujące ściganie.
Łzy bólu
To były niesamowite obrazki, które pokazują jak piękne i przewrotne jest Tour de France. Podczas pierwszej i ostatniej jazdy indywidualnej na czas Alaphilippe pędził popychany dopingiem dziesiątek tysięcy gardeł. Ubrani w żółte barwy lidera i wymachujący trójkolorowymi flagami Francuzi napędzili swojego rodaka lepiej niż paliwo rakietowe. I choć Alaphilippe nie jest specjalistą od czasówek, to znów wykręcił najlepszy czas!
Nazajutrz miał to odpokutować. Przecież jest tylko człowiekiem, a po takiej jeździe kryzys musi przyjść. „Musi? No to patrzcie” – jakby chciał powiedzieć Alaphilippe, bo w sobotę znów świetnie się spisał. Zajął drugie miejsce, ale co ważniejsze – znów za plecami zostawił faworyta wyścigu Gerainta Thomasa. I wtedy pojawiło się pytanie, czy ubiegłoroczny zwycięzca i lider seryjnie zgarniającej zwycięstwa ekipy Ineos (wcześniej Sky) jest w stanie podjąć rękawicę?
Okazało się, że jest, a to dlatego, że Alaphilippe nie jest robotem, ale zwykłym śmiertelnikiem. Gdy w niedzielę peleton żegnał się z Pirenejami, Francuz jakby żegnał się z siłami. Tuż przed metą jechał jeszcze w jednej grupie z Thomasem, ale gdy Walijczyk mocniej nadepnął na pedały, Francuz musiał powiedzieć: „pas!”. Walczył, przerzucał rowerem, momentami wydawało się nawet, że z bólu ciekną mu łzy, ale nie był w stanie wytrzymać tempa, choć jeszcze kilkadziesiąt godzin wcześniej sam je narzucał.
– Strasznie cierpiał, ale też walczył do samego końca. Kilka razy zbierał się w sobie, kasując przerwy, ale przed finałowym podjazdem został sam. Wielki szacunek – mówił o Francuzie Bartosz Huzarski na antenie Eurosportu.
– Zapłaciłem cenę za wcześniejsze dni. Spodziewałem się tego, ale wciąż mogę się cieszyć żółtą koszulką lidera – mówił na mecie Alaphilippe.
Sen trwa, czas na Alpy
Niedzielny etap wygrał Simon Yates, który we Francji miał wspierać brata Adama, tymczasem wygrał po raz drugi w tegorocznej Wielkiej Pętli i wyrósł na gwiazdą zespołu Mitchelton-Scott.
– Czuję dumę, ale jestem też bardzo zmęczony. Tymczasem przed nami jeszcze trzy bardzo trudne ścigania – podkreśla S. Yates.
Kolarze pożegnali się z Pirenejami. Dziś mają dzień wolny, później dwa spokojniejsze etapy, a od czwartku rozpoczyna się ściganie w Alpach, gdzie wszystko się rozstrzygnie!
– Mój sen trwa, ale najcięższe etapy jeszcze przed nami – nie ma wątpliwości Alaphilippe, za którym kciuki trzyma cała Francja i podobno pół Europy. Choć pewnie nie ta połówka, z której pochodzą kolarze Ineos. Dla nich zadanie na najbliższy tydzień jest proste – wypchnąć na szczyt Gerainta Thomasa.
Najlepsza akcja weekendu
Alaphilippe wypluwał płuca na podjazdach, Thomas go gonił, a jak ryba w wodzie w Pirenejach czuł się Thibaut Pinot (pierwsze miejsce w sobotę i drugie w niedzielę). Mimo to najlepszą akcję, choć mało kolarską, przeprowadził Peter Sagan.
Lider klasyfikacji punkowej (sponsorowanej przez ŠKODĘ), choć w górach nie jest specjalistą, to i tak w Pirenejach postanowił zaznaczyć swoją obecność. I to w taki sposób, że jego zachowanie obiegło cały świat:
6-krotny zwycięzca klasyfikacji punktowej najwyraźniej uznał, że wspinaczki to nie tylko krew, pot i łzy, więc znalazł nawet chwilę, by jednemu z kibiców podczas ścigania… podpisać autobiografię „Peter Sagan. Mój świat”. – To była najlepsza akcja weekendu – żartowali kibice na Twitterze.
Klasyfikacja generalna po 15.etapie Tour de France:
- Julian Alaphilippe (Deceuninck-Quick Step) 61:00.22
- Geraint Thomas (Team INEOS) +1.35
- Steven Kruijswijk (Jumbo-Visma) +1.47
______________________
66. Michał Kwiatkowski (Team INEOS) +1:30.40
133. Łukasz Wiśniewski (CCC Team) +2:35.15