Tegoroczny Tour de France pisze coraz ciekawsze scenariusze – zaskakująco obdarowuje zwycięstwami i przydziela zawodnikom coraz ciekawsze role. Na przykład Michał Kwiatkowski może żałować, że podczas Wielkiej Pętli nie ma kategorii dla najlepszego… serwisanta.
Impreza tym lepsza, im więcej w niej niespodzianek – takie hasło przyświeca organizatorom największych sportowych wydarzeń na świecie. Nikt bowiem nie lubi karmić kolejnymi zwycięstwami hegemonów, za to mile widziane są historie jakby wyjęte z amerykańskich filmów. Takie ja ta z niedzielnego etapu Tour de France, której głównym bohaterem był Daryl Impey.
„Wszystko wydarzyło się w mgnieniu oka”
W sobotę zaczęło się ściganie w Masywie Centralnym. Tego dnia sensacji nie było – etap wygrał Thomas de Gendt, a na szczyt klasyfikacji generalnej wrócił Julian Alaphilippe.
– Miałem dobry dzień i do końca wierzyłem w zwycięstwo. Zadanie wykonane – cieszyły się de Gendt.
Wykonanie zadania mógł też zameldować Michał Kwiatkowski. Polak już w ubiegłorocznym Tour de France doskonale poradził sonie z rolą pomocnika, gdy niczym anioł stróż znalazł się przy Christopherze Froome i wobec awarii roweru świetnego kolarza, pożyczył mu swój.
Teraz trzeźwość umysłu Kwiatkowskiego znów została doceniona, gdy w Team Ineos doszło do kraksy. Tym razem Polak wspomógł Gerainta Thomasa, faworyta Tour de France.
„Wszystko wydarzyło się w mgnieniu oka, ale ja nie upadłem i dzięki temu mogłem szybko założyć łańcuch w rowerze Gerainta. Błyskawicznie wrócił więc na rower. Umiejętności mechanika zawsze w cenie” – napisał Kwiatkowski na facebooku, a jeden z kibiców trafnie podsumował akcję Kwiatkowskiego, pisząc: „Szybciej niż pitstop w formule”.
Szczęście w narodzie
Z kolei zdjęcia z niedzielnego ścigania pewnie okleją mieszkania Daryla Impey’a, a ten fragment wyścigu przez pokolenia będzie w jego rodzinie wyświetlany podczas najważniejszych uroczystości.
Impey ma 35 lat, a w tym wieku zawodnicy zastanawiają się już raczej: „Co będę robił po kolarstwie?!” niż „Co w tym sporcie mogę jeszcze osiągnąć?!”. Tymczasem zawodnik z Republiki Południowej Afryki właśnie teraz świętuje swój największy sukces w karierze, czyli zwycięstwo etapowe w Tour de France.
– Sny się spełniły, nie mogę być z siebie bardziej dumny – stwierdził zawodnik Mitchelton-Scott na mecie.
Impey najpierw uciekł grupie zawodników, a później pokazał moc w bezpośrednim starciu z Tiesjem Benootem (Lotto – Soudal), który zaatakował 200 metrów przed metą, ale południowoafrykański kolarz odparł jego szarżę, jakby to było pstryknięcie palcami, a nie końcowe metry liczącego 170 km etapu.
Ze snu na mecie Impey’a próbowali wybudzać okrzykami i uściskami koledzy z ekipy, ale kolarz schował twarz w dłoniach i dalej tkwił w swoim pięknym śnie, który tym razem okazał się jednak jawą.
– W końcu mi się udało! Wygranie etapu Tour de France to bardzo trudna sztuka, więc wiem, że teraz cała rodzina i moi rodacy są niezwykle szczęśliwi – podkreślał na mecie.
Ostatnie ściganie przed przerwą
Dziś 10. etap Tour de France, po którym eksperci nie spodziewają się wywrócenia klasyfikacji generalnej, szczególnie że nazajutrz zawodników czeka przerwa. Tyle że tegoroczne ściganie pokazuje, że kolarze nawet najnudniej zapowiadający się dzień potrafią przemienić w niesamowitą historię.
Pagórkowata trasa wiedzie z Saint-Flour do Albi i liczy 217 km. – Zapowiada się walka, by pojechać w odjazd, a zawodnicy z czołówki klasyfikacji generalnej będą sobie odpoczywać – mówił na antenie Eurosportu były kolarz Bartosz Huzarski.
Na 10. etap w żółtej koszulce lidera wyjedzie Julian Alaphilippe, zieloną dla najlepszego sprintera (sponsorowaną przez ŠKODĘ) założy Peter Sagan, z kolei najlepszym góralem na razie jest Tim Wellens, a młodzieżowcem Giulio Ciccone.
Klasyfikacja generalna po 9. Etapie Tour de France:
- Julian Alaphilippe (Deceuninck-Quick Step) 38:37.36
- Giulio Ciccone (Trek-Segafredo) +0.23
- Thibout Pinot (Groupama-FDJ) +0.53
46. Michał Kwiatkowski (Team INEOS) +23.46
130. Łukasz Wiśniowski (CCC Team) +1:18.10