Zaczęło się pierwsze wielkie tegoroczne ściganie! W sobotę wystartowało Giro d’Italia z czterema Polakami i grupą CCC. Niestety, tuż przed wyścigiem dramat przytrafił się jednemu z faworytów.
Analizują składy, oceniają szanse i przede wszystkim rezerwują czas aż do 2 czerwca. To nie może oznaczać nic innego – drodzy fani kolarstwa, przed nami trzy tygodnie rowerowej uczty!
W tym roku Giro d’Italia nie opuści granic Włoch, choć wiadomo, że w przyszłym zacznie się 300 km od polskiej granicy, czyli w Budapeszcie. W sobotę kolarze staną jednak na starcie w Bolonii, a pierwszy etap to będzie licząca 8,2 km jazda na czas. Następnie tereny pagórkowate będą przeplatały się z płaskimi, a fani gór w pełni usatysfakcjonowani będą dopiero w drugiej części wyścigu.
Pod tym względem ciekawie zapowiada się 13., 14. oraz 16. etap, ale wszystko może rozstrzygnąć się przedostatniego dnia na trasie biegnącej z Feltre do Croce d’Aune (Monte Avena). Łącznie kolarze zaliczą 21 etapów w 23 dni i pokonają 3518 km.
Majka zaatakuje podium?
Oczy polskich kibiców w peletonie będą wyszukiwały głównie zawodników ekipy CCC oraz Bora Hansgrohe, gdzie łącznie pojedzie czterech Polaków. W pierwszej Kamil Gradek i Łukasz Owsian, w drugiej Paweł Poljański i Rafał Majka. To właśnie popularny „Zgred” (tak Majka przezywany jest od czasów szkolnych) ma największe szanse namieszać w peletonie, szczególnie na górskich etapach.
Niespełna 30-letni Polak będzie liderem Bora Hansgrohe, a pomagać ma mu właśnie Poljański. Majka może zakręcić się nawet w okolicach podium, a apetyty rozbudzają jego poprzednie występy w Giro d’Italia. Startował w nim trzy razy i za każdym nie dość, że spisał się bardzo dobrze, to jeszcze minimalnie poprawiał lokatę w końcowej klasyfikacji generalnej (7. miejsce w 2013 r., 6. w 2014 i 5. w 2016).
Trochę inny cel przyświeca ekipie CCC. Drużyna nie ma zdecydowanego lidera (najbardziej doświadczonym zawodnikiem jest 37-letni Francisco Ventoso), więc zawodnicy będą celowali raczej w zwycięstwo etapowe.
Dramat faworyta
Jednym z wielkich faworytów do wygrania włoskiego wyścigu był Egan Bernal, ale tydzień temu bukmacherzy wykreślili go ze swoich zakładów. Powód? Paskudna kontuzja, której Kolumbijczyk nabawił się podczas jednego z treningów.
Znakomity młody góral upadł tak pechowo, że złamał obojczyk. To oznacza, że lidera stracił Team Sky, a raczej Team Ineos, bo właśnie tak od 1 maja nazywa się zespół, w którym jeżdżą m.in. Christopher Froome i Geraint Thomas. Drużyna ma nową nazwę, barwy i przede wszystkim nowego sponsora i właściciela grupy.
Nie zmienił się tylko cel – kolejne zwycięstwo podczas Tour de France. To właśnie dlatego Team Ineos nie rzucił wszystkich sił na Giro d’Italia, ponieważ największą ambicją zespołu jest wygranie po raz kolejny największego wyścigu świata. A przypomnijmy, że jeśli zrobiłby to Froome, wówczas dołączyłby do wielkich legend kolarstwa – Eddy’ego Merckxa, Miguela Induraina i Jacquesa Anquetila – którzy w Wielkiej Pętli triumfowali pięciokrotnie.
Zanim jednak do czerwoności rozgrzewają nas emocje związane z Tour de France (zaczyna się 6 lipca), zajmijmy się przystawką, czyli Giro d’Italia. Start wyścigu nastąpił w sobotę, transmisje w Eurosporcie i RAI.
https://www.instagram.com/giroditalia/
https://www.instagram.com/p/BxVugd6Ahta/