Tour de France 2018, czyli 21 etapów o łącznej długości 3351 km. Kolarze spędzą 4 dni w Alpach i 4 w Pirenejach rywalizując na 8 etapach płaskich, 5 górzystych i 6 górskich. Zmierzą się z czasem podczas jednej jazdy indywidualnej oraz jednej drużynowej na czas a oddech złapią podczas dwóch dni wolnych. W tym roku na starcie 105 edycji Wielkiej Pętli stanie 176 zawodników z 22 drużyn w tym pięciu naszych rodaków.
To wszystko to tylko statystyki. Laur jest wielki i historyczny, żółta koszulka największego i najważniejszego etapowego wyścigu świata. Do tego oczywiście pokaźny czek i splendor bohatera.
Ale statystyki i platforma w postaci takiego, a nie innego poprowadzenia wyścigu, który oprócz gór zahacza o zawsze wietrzne rejony Francji czy znane z klasycznego piekła północy bruki, to wciąż za mało, jeśli największy wyścig świata regularnie zabijany jest przez liczby. Chłodna kalkulacja i wyliczenia potrafią przewidzieć jak szybko, i jak daleko zajedzie dany zawodnik. Widzimy podobne sceny od kilku lat, gdy dominująca grupa wręcz niszczy rywali narzucając im niewiarygodnie mocne tempo. Ale w tym roku pojawiło się światełko w tunelu. Wszystko dzięki pewnym zmianom wprowadzonym przez UCI, zmniejszenie liczebności drużyn z 9 na 8 zawodników, powinno przynajmniej w teorii zmienić wyścig na bardziej nieprzewidywalny oraz trudniejszy do kontrolowania.
Oczywiście to kolarze i tylko oni decydują jak będzie wyglądał każdy etap, czy będziemy śledzić zmagania herosów szosy, czy rowerowy challenge dookoła Francji. Na szczęście sława i profity idące za wygraną etapową są zbyt duże by najlepsi w swoim fachu przylecieli do Francji na wakacje. Niejednokrotnie bywało już tak, że w takim postartowym zamieszaniu kiedy to formuje się ucieczka, zaplącze się ten lub tamten ważny i liczący się zawodnik klasyfikacji generalnej. Nowe zapisy w regulaminie, zmniejszone składy drużyn, trudy wyścigu, choroby i kraksy będą miały decydujące znaczenie przy ewentualnych możliwościach kontrolowania wyścigu przez ekipę lidera.
Oczywiście nie namawiamy do odpuszczenia relacji z wyścigu w pierwszych jego dwóch tygodniach, gdyż tutaj również może być bardzo ciekawie. I o tyle o ile w tym okresie wyścigu nikt nie wygra, przegrać go może wielu. Jazda drużynowa na czas, bruki, wietrzne etapy i bardzo nerwowy w tym okresie peleton, wymaga na każdym z liderów 110% czujności i zaangażowania w każdy etap. Praca pomocników na rzecz swoich liderów, osłanianie ich od wiatru i „trzymanie” jak najbliżej czuba peletonu, bo tam jest przecież bezpieczniej. Pierwsze dni (zazwyczaj pierwszy tydzień) to jeden wielki chaos. O jak najlepsze ustawienie w peletonie walczą drużyny zawodników na klasyfikację generalną oraz drużyny najlepszych sprinterów. Trzeci tydzień rywalizacji to kluczowy okres z perspektywy fizjologii organizmu, kiedy to każdy zmaga się z narastającym zmęczeniem i presją, a kryzys który może pogrzebać pracę całego sztabu ludzi i kolegów z drużyny czai się dosłownie za zakrętem.
Nie sposób tutaj nie wspomnieć o reakcji środowiska na ostatnie doniesienia UCI w sprawie lidera Teamu SKY Christofera Frooma, sam jestem ciekaw jak te decyzje zostaną przyjęte w peletonie i jak podejdą do tego kibice. Wiadomo, że każdy ma swoich zwolenników i przeciwników, jednak Ci z góry tabeli mają większą grupę osób czekających na potknięcie. Oby obecna sytuacja nie wpłynęła negatywnie na nastroje w grupie Michała Kwiatkowskiego. Zdaję sobie sprawę, że po części, sytuacja choć wydaje się dziwna acz poparta przez WADA i UCI, może odbić się również na relacjach wszystkich zawodników Teamu SKY z kibicami i resztą peletonu. Osobiście mam nadzieję, że Michał przetrzyma to i wygra w tym roku swój pierwszy etap w Wielkiej Pętli.
Chciałbym, żeby cały wyścig był ciekawym wydarzeniem, oby etapy górskie były naszpikowane atakami liderów i walką najlepszych. Bruki przyniosły niezapomniane widowisko a wszystkie zjazdy kolarze zjechali szybko, ale bezpiecznie. Oczywiście nie unikniemy również momentów smutnych, dni słabości naszych ulubieńców czy kraks, taki jest ten sport, tu nie odwołuje się etapu z powodu deszczu lub zimna. Tour de France już za rogiem proszę państwa. Trzymajmy kciuki za naszych zawodników i miejmy nadzieję na pasjonujące 3 tygodnie kolarskich emocji na najwyższym światowym poziomie.