W Rozporządzeniu Ministra Infrastruktury w sprawie warunków technicznych pojazdów oraz zakresu ich niezbędnego wyposażenia (uff… jaka długa i fachowa nazwa) znajdziemy informację, iż rower musi być wyposażony m.in. w co najmniej jeden, skutecznie działający hamulec.
Jakby na to nie patrzeć, jeżeli się rozpędzimy, musimy mieć także możliwość bezpiecznego zatrzymania się. A przyznacie, że nie ma nic lepszego niż dobry hamulec, by to uczynić (posiadacze ostrego koła mogą się nie zgodzić, ale nie montując hamulca, łamiemy przepisy).
W nowych rowerach nie znajdziemy jednego typu „spowalniaczy” – najpopularniejszych jest pięć rodzajów – V-Brake, tarczowe, rolkowe, szosowe Dual-Pivot oraz torpedo. Czasem można spotkać też inne: szczękowe hydrauliczne (w niektórych rowerach trekkingowych), U-Brake (w BMX-ach) czy Cantilever (w rowerach przełajowych). W tym tekście zajmę się pierwszymi pięcioma – zastanowię się, czy któreś są najlepsze oraz jakie mają wady i zalety.
Hamulce V-Brake
Jeszcze do niedawna obecne były w większości rowerów (poza szosowymi). Po wciśnięciu klamki hamulcowej, linka przyciąga do siebie ramiona szczęk hamulcowych, do których przymocowane są klocki, zaczynające trzeć o obręcz koła.
Dobrej jakości szczęki i klocki w połączeniu z solidnymi klamkami, dają wystarczającą siłę hamowania w suchych warunkach. Niestety w czasie deszczu, gdy woda zbiera się na obręczy, jakość hamowania drastycznie spada. Tak samo dzieje się podczas długiego i intensywnego hamowania – z tego względu w rowerach górskich nie zobaczymy już takich hamulców, zostały one jedynie w najtańszych modelach, które nie nadają się do ostrej jazdy.
Dużym plusem hamulców V-Brake jest ich stosunkowo prosta budowa i regulacja, co pozwala na ewentualną naprawę na trasie, przynajmniej w niektórych przypadkach.
Hamulce tarczowe
W rowerach górskich i grawelowych są standardem, w pozostałych typach rowerów systematycznie zdobywają rynek. W przypadku tarczówek, jak sama nazwa wskazuje – mamy tarczę, przymocowaną do piasty koła. Jest ona wsunięta do zacisku hamulcowego, wyposażonego w klocki, które po naciśnięciu klamki hamulcowej, zaczynają o tę tarczę trzeć.
Warto wiedzieć, że wyróżniamy dwa rodzaje hamulców tarczowych – mechaniczne (od klamki do zacisku biegnie tradycyjna linka) i hydrauliczne (linkę zastąpiono płynem hamulcowym, tak jak w samochodach). Które wybrać? Markowe hamulce mechaniczne są prostsze w serwisowaniu (na niemarkowe nawet nie warto patrzeć) i to ich główna zaleta. Natomiast hydrauliczne oferują dużo lepszą modulację – czyli dozowanie siły hamowania (tzw. czucie hamulca) oraz zwykle ta siła może być większa.
Niestety główną wadą hamulców tarczowych, zwłaszcza hydraulicznych, jest często brak jakiejkolwiek możliwości naprawy na trasie. Na pocieszenie dodam, że obecne konstrukcje są na tyle dopracowane, że nie psują się przesadnie często.
Hamulce rolkowe
Bardzo popularne w miejskich rowerach holenderskich producentów. Działają w ten sposób, że podczas hamowania, wewnętrzne rolki wytwarzają tarcie. Zwykle hamulce te są wyposażone w mechanizm przeciwdziałający całkowitemu zablokowaniu się koła, dzięki czemu trudniej wpaść w poślizg podczas hamowania.
Są to hamulce praktycznie bezobsługowe, elementy wewnętrzne wymienia się niezmiernie rzadko. Należy jedynie pamiętać o regularnym uzupełnianiu smaru (tak, tak, te hamulce się smaruje).
Hamulce rolkowe nie nadają się na długie i strome zjazdy, ponieważ mają tendencję do szybkiego przegrzewania się. Za chłodzenie hamulca odpowiada specjalny radiator (który wyglądem przypomina tarczę hamulcową), ale i on w pewnym momencie może nie dać rady. Z tego względu takie hamulce stosuje się głównie w rowerach miejskich, na których nie osiąga się zawrotnych prędkości.
Hamulce szosowe Dual-Pivot
Działają tak jak hamulce V-Brake – klocki hamulcowe trą o obręcz. Ale mają trochę inną budowę – są montowane centralnie, nad kołem, choć też mają dwie osie obrotu. Niestety w porównaniu z tamtymi hamulcami, szosowe mają trochę mniejszą siłę hamowania.
Dlaczego więc są stosowane w rowerach szosowych? Z kilku względów. Po pierwsze – na szosie nie hamuje się tak często jak w jeździe terenowej. Po drugie są lżejsze od V-ek. Po trzecie, zwarta budowa zapewnia lepszą aerodynamikę, co na szosie ma bardzo duże znaczenie.
Hamulec torpedo
Torpedo popularnie nazywany jest „hamulcem w pedałach”. Nie mamy tutaj żadnej dźwigni uruchamiającej – wystarczy nacisnąć pedały w przeciwnym kierunku do tego, w którym pedałujemy, a elementy cierne wyhamują koło.
Ten typ hamulca często spotkamy w rowerach dziecięcych, ponieważ łatwo nauczyć się korzystać z torpeda. Są w niego wyposażone również rowery miejskie (także z przerzutką w piaście).
Warto oprócz torpeda, mieć do dyspozycji także drugi hamulec. Torpedo samo w sobie nie jest zbyt precyzyjne (słaba modulacja), poza tym, gdy spadnie nam łańcuch – tracimy hamulec.
Jest jeszcze jeden minus torpeda – nie da się ustawić pedałów w pożądanej pozycji (np. gdy chcemy ruszyć), kręcąc nimi do tyłu.
Choć typów hamulców jest kilka – ta naprawdę jesteśmy „skazani” na takie, które zamontował producent. Oczywiście można poeksperymentować np. z dołożeniem adaptera do montażu hamulca tarczowego, czy wymienić piastę na taką wyposażoną w torpedo. Ale najczęściej albo nie będzie to działać tak, jak fabryczne rozwiązania, albo będzie niewspółmiernie drogie do efektów.
Natomiast jedno co warto, to dbać o stan techniczny hamulców – czyli regularną wymianę zużywających się elementów i sumienną regulację. Dzięki temu wzrośnie nasze bezpieczeństwo na drodze (i poza nią).