To była dość śmiała decyzja, by na rowerze pokonywać około 200 km tygodniowo do pracy i z powrotem – nie tylko dlatego, że dystans ten był dodatkiem do kilometrów, jakie przejeżdżałem w weekendy. Czego nauczyłem się przez te sześć lat?
1 – Zaplanuj trasę, a potem ją dopracuj
Najkrótsza droga według mapy nie zawsze jest najlepsza. Dłuższa trasa, ale bez sygnalizacji świetlnej i przejazdów kolejowych może być atrakcyjniejsza. Jeśli jeździsz, by poprawić kondycję, wybierz trasę z większą liczbą wzniesień.
Poznaj swoje rowerowe otoczenie. Przyjrzyj się innym rowerzystom na trasie, z którymi będziesz miał do czynienia kilka razy w tygodniu. Dlaczego ten ktoś na białym MTB zjeżdża zawsze w tamtą alejkę, a potem pojawia się daleko przed tobą? Może zna jakiś skrót?
2 – Dopasuj się do trasy
Jak długo zajmuje ci dojazd na miejsce? Czy w pracy lub pobliskiej siłowni możesz skorzystać z prysznica? Czy twoja trasa prowadzi przez otwartą przestrzeń? Powiewy bocznego wiatru sprawią, że plecak sprawdzi się zdecydowanie lepiej niż sakwy na bagażnik. Każdej z tych kwestii można by poświęcić osobny artykuł. Oczywiście pomyśl też, w co się ubrać.
Pozostaje również pytanie, który rower wybrać. Tani, bo ulice będą sypane solą, czy górski, bo część trasy przypomina polną drogę? A może lepiej rower składany, bo przecież będziesz też korzystać z transportu miejskiego. Moja trasa wiodła tylko ulicami, dlatego wybrałem rower szosowy.
3 – Przygotuj swoje ciało
Jazda na rowerze poprawi twoją kondycję, ale trening przekrojowy, taki jak joga czy pilates, sprawi, że będziesz silniejszy. Choćby najmniejsze wzmocnienie dolnych partii tułowia poprawi twoją siłę wyjściową, dlatego warto ćwiczyć w domu lub na siłowni.
Przez 5 lat przejeżdżałem w tygodniu ok. 257 km, zanim zdecydowałem się na masaż sportowy. Masażystka zaczęła od stóp. Nim dotarła do ud, krzyczałem z bólu. Nie popełniajcie tego samego błędu – jeśli pokonujecie podobne dystanse, korzystajcie z masażu sportowego co kilka miesięcy, a nie będzie tak bolesny, jak w moim przypadku.
4 – Jedź środkiem swego pasa
Bądź asertywny i jedź środkiem swojej ścieżki. Kiedy jedziesz zbyt blisko krawężnika i zauważysz przeszkodę, masz tylko jedną opcję – zjechać na inny pas, przez co dla zmotoryzowanych stajesz się nieprzewidywalny.
Zjedź do środka swojego pasa, by w razie pojawienia się przeszkody móc ją ominąć, nie wdzierając się na pas ruchu samochodowego. Nie bój się dzielić jezdni z samochodami i ciężarówkami – z mojego doświadczenia wynika, że kierowcy są bardziej przyjaźni rowerzystom niż przedstawiają to media społecznościowe.
5 – Przestrzegaj przepisów ruchu drogowego
Są dwa powody, dla których zawsze zatrzymuję się na czerwonym świetle. Po pierwsze, moja podróż do pracy była jednocześnie moim treningiem, a po każdym zatrzymaniu musi nastąpić faza przyspieszania. Oprzyj się pokusie utrzymania stałego tempa jazdy – to Cię wzmocni! Po drugie, przepisy ruchu drogowego ułatwiają jazdę.
Piątego dnia jeżdżenia do pracy rowerem poczujesz zmęczenie. Wierz mi, że nie warto polegać na swym zmęczonym umyśle i oczekiwać, że w ułamku sekundy podejmie na drodze właściwą decyzję. Mnie zdarzyło się na przykład zapomnieć, jak działa rondo. Całe szczęście kierowca, który miał wtedy pierwszeństwo był czujny i zdążył zahamować. Zaakceptuj fakt, że możesz być zmęczony i skup się na swoim bezpieczeństwie.
A ty jakimi radami podzielisz się z rowerzystą, który po raz pierwszy wybiera się do pracy rowerem?