Niedoceniony, zapomniany, a może po prostu osadzony w innej kolarskiej rzeczywistości? To jednak on był autorem niedoścignionego przez ponad 70 lat sukcesu polskiego kolarstwa, tymczasem dziś w Wikipedii są o nim… raptem dwa zdania. Poznajcie Edwarda Klabińskiego, pierwszego Polaka w Tour de France i pierwszego zwycięzcę prestiżowego Criterium du Dauphine.
Czesława Langa znają nawet ci, którzy na rowerze nie jeżdżą. Za Zenona Jaskułę i Lecha Piaseckiego kciuki trzymało pół kraju, a Ryszard Szurkowski obsypał medalami polskie kolarstwo. Edward Klabiński to oczywiście inne czasy, ale też początki naszego zawodowego kolarstwa. Początki, o których nie można zapomnieć.
Rodzina kolarskich maniaków
Musiały minąć 44 lata i 34 edycje, by na starcie Tour de France w końcu stanął Polak. W 1947 r. Klabiński mieszkał już we Francji, ale nie miał tamtejszego paszportu. Na jego polskie pochodzenie wskazywało trudne do wymówienia nazwisko, ale już nie miejsce urodzenia.
Na świat przyszedł w Herne, mieście na zachodzie Niemiec, w rodzinie polskich emigrantów. Urodził się w 1920 r. i był najstarszym z rodzeństwa, które maniakalnie uprawiało kolarstwo. Bracia Władysław, Bronisław i Feliks osiągnęli mniej niż Edward, ale nie ciągnęli się w ogonie światowego peletonu.
O Edwardzie mówiła cała śmietanka zachodniego kolarstwa. W 1947 r. pojechał w Tour de France w barwach zespołu o nazwie „Holandia/Cudzoziemcy”, który składał się z kolarzy holenderskich oraz zagranicznych zawodników mieszkających we Francji. Miejscem w klasyfikacji generalnej Klabiński może nie rzucił kolarskiego świata na kolana (ostatecznie był 34.), ale na etapach potrafił zabłysnąć. Był drugi podczas jazdy indywidualnej na czas, ten wynik powtórzył też na 20. etapie. Z kolei dwa dni wcześniej uplasował się tuż za podium, na czwartym miejscu.
To wielkie osiągnięcie, bo jeśli wziąć pod uwagę miejsca Polaków w pierwszej dziesiątce etapów w historii Tour de France, to od Klabińskiego lepsi są tylko Michał Kwiatkowski, Zenon Jaskuła i Rafał Majka.
Głośno o nazwisku Klabiński zrobiło się jednak trochę wcześniej, gdy Edward wygrał Criterium du Dauphine. Wówczas był to raczkujący wyścig, ale dziś to jedna z ostatnich prób generalnych przed Tour de France. Gdy Klabiński stawał na najwyższym stopniu podium, pewnie nie zdawał sobie sprawy, że jego osiągnięcie będzie poza zasięgiem Polaków przez 71 lat!
Po nim żaden z rodaków nie był bowiem w stanie wygrać wielodniowego wyścigu z cyklu UCI World Tour, nie wliczając Tour de Pologne! Zrobił to dopiero w marcu tego roku Michał Kwiatkowski, który był pierwszy w wyścigu Tirreno-Adriatico.
Trzech Polaków w sprawdzianie generalnym
Kwiatkowski pojedzie także w tegorocznym Criterium du Dauphine, który startuje już w niedzielę. Polak rozbudził apetyty, choć tym razem jego głównym zadaniem będzie pomaganie Christopherowi Froome’owi, liderowi ich zespołu – Team Sky. „Kwiato” wyczynu Klabińskiego, więc raczej nie powtórzy, ale może powalczyć na etapach. Zadanie będzie jednak niesamowicie trudne, bo – jak na sprawdzian generalny przed Tour de France przystało – w Criterium du Dauphine pojadą główni faworyci Wielkiej Pętli, m.in. Froome (wygrywał ten wyścig trzykrotnie), Romain Bardet (AG2R La Mondiale) czy Vincenzo Nibali (Bahrain – Merida).
Z Polaków, oprócz Kwiatkowskiego, na starcie mają stanąć jeszcze Przemysław Niemiec (UAE Team Emirates) i Tomasz Marczyński (Lotto Soudal).
Criterium du Dauphine kończy się w przyszłą niedzielę, 10 czerwca, czyli cztery tygodnie przed startem tegorocznej Wielkiej Pętli!