Zgodnie z naszą strategią rozwoju młodego organizmu i niedoświadczonego zawodnika, cały okres przygotowania zimowego, począwszy od listopada kończąc na ostatnich dniach lutego, nasi kolarze spędzili na treningach ogólnorozwojowych. Ponieważ projekt taki jak mój, łączy w sobie dzieci od 9 do 17 lat, muszą być oni podzieleni na grupy wiekowe na każdym treningu. Zaczynając od bardzo popularnych zimą gier zespołowych, po marszobiegi, nie ma możliwości, żeby najmłodsi trenowali jednocześnie z dużo starszymi od siebie kolegami. Dlatego nad każdą grupą wiekową czuwa inny trener, a dobór zajęć i obciążeń treningowych jest inny w każdej kat. wiekowej. Najwięcej jednostek treningowych w tygodniu mają starsi i młodsi juniorzy – 6x w tygodniu. Młodzicy trenowali 5x w tygodniu. Natomiast najmłodsi, tj. żaki i żakini oraz adepci 3 do 4 razy w tygodniu. W tym roku łączyliśmy ze sobą trening ogólnorozwojowy oraz gry sportowe na hali, przeplataliśmy to siłownią dla starszych kat. wiekowych i uzupełniliśmy ćwiczeniami na basenie w piątki. Weekend to w zależności od wieku zawodnika i jego stażu albo marsz, albo rower górski w terenie. Staraliśmy się jednak zaoferować naszym podopiecznym 1-2 treningi w tygodniu na świeżym powietrzu w otoczeniu pięknego masywu Ślężańskiego.
I choć ta zima była długa, konsekwentnie, nawet przy niesprzyjającej na rower pogodzie, nasi trenerzy realizowali założenia szkoleniowe i wysyłali naszych zawodników na rowerach MTB w teren by ćwiczyli technikę. Wreszcie doczekaliśmy się typowo szosowych treningów. I jak te wytęsknione pierwszymi wiosennymi promykami słońca źrebaki wypuszczone ze stajni na pastwisko, hasają ile popadnie, tak i my w akademii zauważyliśmy podobny efekt u naszych zawodników. Wielki, ale to wielki entuzjazm i wyraźną tęsknotę do ich ulubionego kolarstwa szosowego. Za tą tęsknotą szła w parze bardzo dobra frekwencja na treningach, chęć uczestniczenia i jak najlepszego wywiązywania się z poleceń trenera oraz wewnątrzklubowa, ale bardzo zdrowa rywalizacja.
Po półtorej miesiąca treningów szosowych, interwałowych i symulacjach wyścigowych, nasi zawodnicy w dobrej formie stanęli na starcie swoich pierwszych w tym sezonie wyścigów. I choć oczywiście nikt nie wywiera na nich presji wygrywania, gdyż na to zdecydowanie za wcześnie, to chęci do jak najlepszego pokazania się widać już u najmłodszych. Kolarstwo nie jest lekkim sportem, od małego trzeba oswajać się z presją, szacunkiem do rywali, uczyć techniki i woli walki. To jest kolarstwo i tu się walczy do końca na każdych zawodach. Ważne jest, żeby zawodnicy sami się tego nauczyli i zrozumieli.
Muszę się pochwalić, że za nami już pierwsze udane starty, gdzie nasi podopieczni stawali na podium a nawet trafiły nam się pierwsze wygrane wyścigi w kat. żak i młodzik. Daje to obraz, dobrze i solidnie przepracowanej zimy, odpowiednio zbudowanej bazy ogólnorozwojowej i dobrego szkolenia technicznego. Wspomnieć tutaj trzeba, że właśnie Ci najmłodsi mają najbardziej wymagające technicznie wyścigi, rozgrywane w formule kryterium ulicznego, naszpikowanego zakrętami, prowadzącymi przez centra miast i miasteczek wytyczone niejednokrotnie po brukowanej nawierzchni. Stąd rower MTB, teren i treningi przełajowe dają tak dużo. Lepiej przewrócić się w lesie na śnieg czy ściółkę, ale jednocześnie podszkolić umiejętności prowadzenia roweru i unikania ryzykownych sytuacji. Na kolarstwo trzeba patrzeć jako na całokształt, zawodnik + rower to całość. I widać te braki w szkoleniu u dorosłych osób, które przychodzą do mojego projektu dla dorosłych Wtedy takich „pacjentów” odsyłam na kilkanaście treningów z najmłodszymi, żeby podpatrywali ich technikę jazdy i umiejętności.
Przed nami kilka dobrych i mam nadzieję owocnych miesięcy z kolarstwem szosowym i MTB, gdyż w tym roku zdecydowaliśmy się udostępniać naszym żakom i młodzikom możliwość startu w zawodach MTB. Liczymy że to będzie dobry sezon i zrobimy kolejny krok w przód, zarówno w szkoleniu jak i ogólnym funkcjonowaniu całego projektu.