Niektórzy wystartowali dla kilku funtów, zwycięzca miał blisko trzy godziny przewagi, a do mety dotarła mniej niż połowa zawodników. Tak rodził się Tour de France, największy wyścig świata.
Pierwszy komputer ważył 30 ton, dziś laptop to jakieś dwa kilogramy. Pierwszy samochód jeździł z prędkością 16 km/h, dziś można mknąć ponad 300 km/h. Pierwszy lot samolotem trwał 12 sekund, dziś wielogodzinne podróże to norma. Zdziwieni? To zobaczcie, jak zmieniał się Tour de France.
Na pierwszy planowany wyścig w 1903 r. zgłosiło się 15 zawodników, a dziś o występie marzą setki tysięcy kolarzy. Wówczas najkrótszy etap liczył 268 km, a podczas Tour de France 2018 zawodnicy będą ścigali się na trasie cztery razy krótszej (65 km). Do tego inny sprzęt, zainteresowanie, promocja. Po prostu inny świat. Świat, który narodził się 114 lat temu i to w niesamowitych okolicznościach.
Strzał w dziesiątkę
Za stworzeniem Tour de France stoi ekscentryczny Henri Desgrange, były kolarz i dziennikarz. Pomysł zrodził się pod koniec 1902 r., a już kilka miesięcy później zawodnicy stali na starcie.
Ale lekko i przyjemnie było tylko teoretycznie, bo z początku Desgrange chciał, by wyścig trwał aż pięć tygodni, a opłata startowa wynosiła 20 franków. Zawodnikom taki układ niespecjalnie się spodobał i na tydzień przed rozpoczęciem chętnych było tylko 15 osób, co dla organizatora zwiastowało porażkę.
Desgrange zrobił więc drugie podejście – skrócił wyścig do 19 dni, co już zaczynało przypominać dzisiejszy, trwający trzy tygodnie Tour de France. Podobne były też daty, bo wówczas pierwsza Wielka Pętla też zaczęła się w lipcu.
Do tego dyrektor generalny zaczął kusić zawodników pieniędzmi. Obniżył wpisowe o połowę, każdemu kolarzowi, który ukończył etap w „50” wypłacał równowartość dniówki w fabryce, a zwycięzcy zaoferował 3 tys. franków.
I to był strzał w dziesiątkę. Liczba chętnych podskoczyła do blisko 80, z których ostatecznie wystartowało 60. Byli wśród nich zarówno uznani zawodnicy (w tamtych czasach trudno jeszcze mówić o zawodowcach pełną gębą), jak i bezrobotni, którzy w taki sposób próbowali dorobić. W zdecydowanej większości byli to Francuzi, których wystartowało 46.
W poszukiwaniu ślusarza
Dyrektor Desgrange był zwolennikiem długich etapów, które były w stanie do granic sprawdzić ludzką wytrzymałość. Co więcej, podczas wyścigu ukradkiem podglądał zawodników, czy któryś z nich nie oszukuje lub nie skraca sobie drogi. Wysiłek musiał być i to ekstremalny.
Podczas sześciu etapów zawodnicy mieli zrobić potężne, liczące ponad 2 tys. km, koło po Francji. Uśredniając – musieli przejechać jakieś 400 km dziennie, podczas gdy na Tour de France 2018 będzie to około 150 km…
I może różnica nie jest ogromna, ale nie zapominajmy jak wówczas wyglądało kolarstwo. Dziś zawodnicy są zawodowcami wspieranymi profesjonalnym teamem, z zapleczem oraz ultranowoczesnymi rowerami, tymczasem 114 lat temu przemieszczali się ciężkimi, niewygodnymi dwukołowcami. Pierwsze przełożenia dopiero wchodziły do powszechnego użytku, a w razie awarii nie brało się nowego roweru z dachu samochodu, tylko często szukało się najbliższej… kuźni czy ślusarza. To nie różnica, ale przepaść.
Meta Tour de France o 9 rano
Zawodnicy wystartowali 1 lipca spod kawiarni Reveil-Matin znajdującej się w podparyskiej miejscowości Montgeron. Stało się to dokładnie o 15:16.
Pierwszy w historii etap Tour de France zaczynał się pod Paryżem, a kończył w Lyonie, czyli 467 km dalej! Dziś takie trasy są niewyobrażalne, bo podczas Tour de France 2018 najdłuższy przejazd będzie dwa razy krótszy (231 km). Jaki był efekt? Zwycięzca na mecie zameldował się… o 9 rano, czyli po 18 godzinach jazdy. Dziś w tym czasie zawodnicy pokonują nie jeden, a trzy – cztery etapy. A jakby tego było mało, to tego dnia wyścig zakończył się po… półtorej doby, bo tyle czasu zajęło przejechanie go ostatniemu zawodnikowi!
Z Lyonu zawodnicy pojechali do Marsylii (374 km), następnie do Tuluzy (423), Bordeaux (268), Nantes (425) i Paryża (471). Sześć etapów, a między każdym było od dnia do czterech przerwy. Łącznie podczas Tour de France 1903 kolarze pokonali 2 428 km.
Wszystkie etapy ukończyło tylko 21 zawodników. Trzy z nich wygrał Francuz Maurice Garin, dwa jego rodak Hippolyte Aucouturier, a jeden Szwajcar Charles Laeser. Od początku do końca liderem klasyfikacji generalnej był Garin, który wygrał historyczny Tour de France z zapasem blisko 3 godzin. Dla porównania Chris Froome w lipcu triumfował z… 54 sekundami przewagi.