Katapulta i dynamit
Nasze kolarstwo przeżywa piękne chwile. Nikt już nie traktuje nas jak egzotycznego kraju, gdzie rowerami jeżdżą tylko zapaleńcy. Stajemy się poważną siłą, z którą muszą liczyć się najpotężniejsi i której przedstawiciele odgrywają role pierwszoplanowe. Tak jak w czwartek Marczyński i Poljański!
Jeszcze 200 metrów przed metą w najlepsze trwała zabawa w kotka i myszkę. Jako pierwszy jechał Enric Mas (Quick-Step Floors), ale nerwowo rzucał okiem na Marczyńskiego i Poljańskiego, którzy siedzieli mu na kole. W końcu Hiszpan rozpoczął finisz i wydawało się, że niesiony dopingiem rodaków dopnie swego. Nasi kolarze byli jednak świetnie na ten manewr przygotowani.
Mas depnął z całych sił, ale wówczas Marczyński wyskoczył jak z katapulty. Kręcił, jakby miał dynamit w nogach, balansował rowerem, jakby unikał podmuchów wiatru – i na ostatnich metrach wypracował sobie taką przewagę, że przed linią mety zdążył jeszcze podnieść ręce do góry.
Zaraz za nim zameldował się Poljański, a najniższy stopień podium został dla Masa.
W tym momencie 33-letniemu Marczyńskiemu przed oczami stanęły pewnie najważniejsze chwile w karierze. Karierze, która już nieraz wydawała się zmierzać ku końcowi. Był poważny upadek, trudne próby odbudowania się i kolejne powroty.
Nie zawsze było mu też po drodze z wszystkimi osobami z polskiego środowiska kolarskiego, zresztą od kilku lat kolarz mieszka już w Hiszpanii. Teraz jednak przypomniał się wszystkim polskim kibicom. I to w jakim stylu!
Jak wykorzystać życiową szansę
– To były nieprawdopodobne emocje i bardzo trudny etap! Podszedłem do niego niesamowicie zmotywowany i wierzyłem, że wszystko jest możliwe. Było wiele ataków i wielu kolarzy w ucieczce. Przed ostatnią wspinaczką każdy patrzył na innych, a ja wiedziałem, że nie mogę oddać tego zwycięstwa, że to moja życiowa szansa – mówił szczęśliwy Marczyński w Eurosporcie.
Niewiele zabrakło, a jako zwycięzca przed kamerami stanąłby Poljański. Do Marczyńskiego zabrakło mu może pół długości roweru, ale i tak powinien być z siebie dumny, bo osiągnął największy sukces w karierze!
– W ostatnich dniach cierpiałem z powodu problemów żołądkowych, więc jestem tym bardziej szczęśliwy. Nie jestem za dobrym sprinterem i wiedziałem, że pod tym kątem trzeba zwracać uwagę na Marczyńskiego. Nie byłem w stanie go wyprzedzić. Zanotowałem świetny wynik, ale jesteśmy tu po to, by wygrywać, więc dalej będziemy próbowali – podkreślał Poljański na oficjalnej stronie swojego zespołu.
Kopia z Tour de France
To drugi tak spektakularny sukces Polaków w tym roku. W lipcu, tuż przed zakończeniem Tour de France, pokaz siły naszego kolarstwa dali Maciej Bodnar i Michał Kwiatkowski.
Podczas czasówki w Marsylii Bodnar zajął pierwsze miejsce, a Kwiatkowski był tuż za nim.
Tour de France i Vuelta a España łączy jeszcze osoba Chrisa Froome’a. Brytyjczyk wygrał Wielką Pętlę, a w hiszpańskim wyścigu po sześciu etapach jest liderem.
(źródło zdjęć: www.lavuelta.com © Unipublic/Photogomez Sport)