VIDEO: Lock Challenge 2017 Barcelona. Czy twój rower jest naprawdę bezpieczny?

Autor: WeLoveCycling

Powiedzmy sobie szczerze: kradzież rowerów jest jak epidemia. Każdego dnia są kradzione setki rowerów, a ich prawowici właściciele – zasmuceni, źli i pozbawieni transportu. Po sławnym eksperymencie, który przeprowadzono 2 lata temu, a mianowicie Europejskich Mistrzostwach w Kradzieży Rowerów, musimy się w końcu zastanowić nad istotą problemu, sprawdzić, jak zaawansowani w swoich umiejętnościach muszą być złodzieje, oraz zbadać zachowania przechodniów będących świadkami kradzieży.

Prawdę mówiąc, rzeczywistość jest dość posępna. Jeśli zupełnie niewytrenowana osoba może dokonać kradzieży w mniej niż 30 sekund, profesjonalista zrobi to w mgnieniu oka. Oczywiście innym problemem jest to, że mimo wszechobecnego monitoringu większość z nich robi to niepostrzeżenie. Ma to zdecydowanie negatywny wpływ na rozwój tego ekologicznego środka komunikacji.

Nadal większość cyklistów wierzy w swoje bezpieczeństwo, mimo wielu dowodów na twierdzenie przeciwne. Pewnie poczucie wolności podczas jazdy na dwóch kołach może wydobyć optymistę z każdego, ale statystyki mówią same za siebie. To się nigdy nie przydarzy tobie? Nie tak szybko, a na pewno nie w biały dzień? Cóż, twoja ufność jest warta docenienia, ale musisz zastanowić się jeszcze raz.

Nagranie z Barcelony potwierdza, że pozostawienie roweru w miejscu o dużym natężeniu ruchu nie zwiększy jego bezpieczeństwa. Więc czym jest ten „efekt przechodniów”, czyli zjawisko psychologiczne, polegające na tym, że istnieje mniejsze prawdopodobieństwo podejmowania przez nas interwencji lub szukania pomocy u innych, gdy znajdujemy się w tłumie?

Badania pokazują, że zjawisko to niekoniecznie wynika z tego, że znajdujesz się wśród obojętnych drani, ale z tego, że kiedy przychodzi co do czego, życie w mieście okazuje się po prostu przytłaczające. Choć prawdą jest, że w większości przypadków nie można liczyć na reakcję przechodniów, istnieje kilka wyjątków od tej zasady. Udało nam się uchwycić interwencję przechodnia w trakcie naszej Lock Challenge, co widać na początku nagrania. Mieliśmy szczęście, ponieważ, statystycznie, to naprawdę rzadkie zjawisko.

Ludzie po prostu nie zauważają, co się dzieje dookoła nich. W mieście zderzamy się z tak wielką liczbą bodźców, że jesteśmy zmuszeni je filtrować. Jeśli nawet coś zauważymy, to sytuacja jest często niejednoznaczna, dlatego ją ignorujemy. Skoro kradzież jest tak oczywista, to musi mieć jakieś niewinne uzasadnienie. Do tego dochodzi jeszcze strach – to jasne, że coś trzeba zrobić, ale kto chciałby rozgniewać złodzieja wyposażonego w piłę do metalu?

Jak widzimy na przykładzie Barcelony, miasta przechodzącego dwukołową rewolucję, ludzie nie są skorzy do podjęcia działania. A mówimy tu o miejscu, które entuzjastycznie przyjęło XXI-wieczny trend kolarski, włączając go w tkankę miejską. Wraz z rosnącą infrastrukturą rowerową, obejmującą zintegrowane ścieżki rowerowe, parkingi rowerowe, ograniczenia prędkości i miejski program dzielenia rowerów, Barcelona wyprzedziła inne miasta w inspirowaniu kultury rowerowej.

Ale zagrożenie pozostaje. W tym, jak i w innych obszarach miejskich gęstość zaludnienia ma duży wpływ na niemoc przechodniów. Doświadczają oni przeładowania bodźcami zewnętrznymi, dlatego podchodzą do każdej sytuacji z niepewnością. Ktoś może postrzegać sytuację jako kradzież roweru, ale jest to bardziej skomplikowane, ponieważ dookoła znajduje się tyle innych osób, tyle potencjalnych pomocników, a nikt nie podejmuje działania. To coś znaczy.

Trzeba przyznać, że złodzieje rowerów nie powinni cieszyć się nieograniczonymi możliwościami występku. Ale dopóki miasta nie będą lepiej przygotowane do ich łapania, rowerzyści muszą sami podjąć działania, aby ochronić swoje pojazdy. Jaka jest zatem najlepsza obrona? Supermocne zapięcie. Należy zainwestować w podwójny u-lock, zapięcie składane, które zniechęci złodzieja do twojego roweru.

(źródło zdjęć: welovecycling.com)