Więc jesteś byłym złodziejem rowerów z Londynu? Kiedy i gdzie zacząłeś kraść rowery?
Zacząłem kraść rowery, gdy miałem 16 lat. Moją główną motywacją były pieniądze. Rowery to szybkie i łatwe pieniądze. We dwoje kradliśmy rowery i ścigacze.
Czy celowaliście w określone typy rowerów i miejsca w Londynie? Jak przebiegał was proces wyboru?
Naszym głównym celem były rowery o wysokiej wartości – jak kolarzówki Carrera, rowery typu „fixe” bez logo, kolarzówki Boardman i Ridgeback. To popularne typy, które szybko się sprzedawały i były dla nas najkorzystniejsze w późniejszej sprzedaży.
Jeśli chodzi o lokalizacje, to istnieją tzw. pierścienie lub gorące punkty w Londynie, gdzie zabezpieczenia rowerów nie stanowiły dla nas problemu. Im bardziej w stronę centrum jesteś, tym gorsze zabezpieczenia spotykasz. W tych miejscach ludzie przestają być tak czujni. Wyjeżdżając z Londynu napotykamy coraz lepsze zamki i coraz mniej rowerów, więc czas włożony w ich wyszukiwanie nie jest tego wart. Polowaliśmy głównie w Islington, Hackney, West End i w śródmieściu. Im więcej kamer monitoringu i ludzi, tym lepiej. Tam ludzie są jak owce, czują się bezpieczni i zwracają mniejszą uwagę, gdy są w tłumie.
Na początku była to istna partyzantka: chwyć rower albo odpuść. W miarę upływu czasu zobaczyliśmy, że są w tym pieniądze i rozwinęliśmy naszą technikę. Na przykład, jeśli wiesz, że nie sprzedasz roweru za 200 funtów, nie warto go kraść.
W jaki sposób kradliście rowery? Jakich narzędzi i jakie techniki stosowaliście?
Najpierw były to zwykłe przecinaki do drutu i prętów, które możesz kupić dosłownie w każdym sklepie z narzędziami. Z czasem nasze narzędzia stawały się coraz bardziej specjalistyczne. Jeden z naszych przyjaciół kupił nam przecinak do prętów w Ameryce. Był to 42-calowy, utwardzany i składany przecinak, który mieścił się w plecaku i potrafił przeciąć kłódkę i każdy łańcuch.
Nie daj się oszukać. U-locki Kryptonite nie są aż tak mocne, na jakie wyglądają. Zwróć uwagę na kłódki z zamkami na klucz rurkowy – nie używaj ich, bo są najłatwiejsze do wyważenia za pomocą małego narzędzia. To mała i dyskretna operacja, zero hałasu. Wygląda, jakbyś rozpinał rower. Dzięki przecinakom mogliśmy się zabierać za kolarzówki – dwie osoby i motor. Osoba siedząca z tyłu trzymała przecinak. Gdy znajdowaliśmy rower, ta osoba zeskakiwała z motoru i przecinała łańcuch w mgnieniu oka. Następnie przecinak lądował w worku, kierowca brał worek i odjeżdżał, natomiast druga osoba odjeżdżała rowerem. Robiliśmy tak do pięciu razy na noc, co weekend.
A komu sprzedawaliście rowery?
Z początku głównym punktem było Gumtree. Ale im dłużej sprzedawaliśmy, tym więcej poznawaliśmy ludzi, łapaliśmy więcej kontaktów. U szczytu działalności mieliśmy łączników w całym Londynie – na północy, południu, zachodzie i wschodzie, w Southent-on-Sea, Colchester, Hull i Leicester. Im dalej miał przejechać rower, tym częściej był przesyłany w paczkach. Nasz kontakt w Southend płacił mniejszą cenę za dziesięć sztuk na raz. Odbierał je swoim samochodem dostawczym raz w miesiącu. Rowery nigdy nie były sprzedawane na części – zbyt dużo czasu i pracy.
Jak szybko byliście w stanie sprzedać rower i ile braliście, średnio, za każdy z nich?
U szczytu naszej działalności byliśmy w stanie sprzedać rower w ciągu kilku minut jednej z naszych osób kontaktowych. Najdłuższy czas to około jednego dnia. Nigdy nie trzymaliśmy rowerów w domu, były zawsze przypięte na ulicy. Gdzieś tam, nawet w pobliżu posterunku policji – zawsze zapięte. W przypadku nalotu policji na dom, nigdy nie znaleźliby niczego.
Czy kradzieże rowerów były twoim jedynym zajęciem? Ile rowerów kradłeś w ciągu miesiąca?
Nie, pracowałem na pełen etat jako kierowca wózka widłowego, ale pieniędzy ledwo starczało na opłacenie czynszu i rachunków. Dziś nie da się pracować według najniższej stawki krajowej.
Ceny wahały się na poziomie około połowy ceny detalicznej. Czyli rower o wartości tysiąca funtów sprzedawaliśmy za 500 osobie z Gumtree, lub, jeśli był to stały klient – za 400. Pracowaliśmy w czwartki, piątki i soboty, zaraz po zmierzchu. W tych dniach policja zajmuje się głównie nietrzeźwymi na ulicach. Średnio, co weekend, zdobywaliśmy około 10 rowerów.
(źródło zdjęć: welovecycling.com)
Czy mieliście kiedykolwiek specjalne zamówienie na rower? Czy obserwowaliście konkretnych rowerzystów i rowery przez pewien okres czasu przed kradzieżą?
Nie, to trwa zbyt długo: zawsze dosłownie schodziliśmy z motoru i zbieraliśmy rowery z dowolnego miejsca: sprzed wejść do metra, ze stojaków rowerowych, metalowych płotów, podziemnych parkingów, parków rowerowych, itp.
Od momentu zatrzymania do momentu odcięcia roweru i włożenia przecinaka do plecaka mijało najwyżej 10 sekund, więc nikt dookoła nie wiedział dokładnie, co się dziele. Myślę, że niektórzy zadawali sobie pytanie: czy to rzeczywiście prawda, co widziałem?
Czy kiedykolwiek zostaliście odstraszeni od kradzieży roweru, czy to ze względu na miejsce, czy zabezpieczenia?
Monitoring nigdy nas nie odstraszał. Mieliśmy kaski na głowach, więc nie nikt nie mógł nas zidentyfikować (cóż, przynajmniej tak myśleliśmy). Miejsce było bez znaczenia, byliśmy młodzi i lekkomyślni, nie dbaliśmy o bezpieczeństwo lub ludzi. Gdyby coś poszło nie tak, po prostu wsiadaliśmy na rower lub motor i w drogę.
Czy pomyślałeś kiedykolwiek o właścicielu roweru? Czy miałeś poczucie winy?
Tak, cały czas. Nie mogę powiedzieć, bym był bez serca. Często myślałem o ofiarach, ale to świat drapieżników i ofiar. Współczułem ofiarom, ale pieniądze sprawiają, że robisz rzeczy, których nie powinieneś robić. Jak możesz żyć w świecie i uczyć dzieci właściwego postępowania, gdy jesteś otoczony bogatymi zbirami mającymi gdzieś prawo i normalnymi, biednymi ludźmi, którzy ciężko pracują i żyją zgodnie z prawem, ale nie stać ich na ubrania ze względu na koszty życia. Tu koszty życia stale rosną, a płace spadają. Dlaczego tak jest? Nikt nie potrafi na to odpowiedzieć.
(źródło zdjęć: welovecycling.com)
Kiedy zdecydowaliście się przestać kraść rowery? Czy zdarzyło się coś konkretnego, po czym przestałeś?
Zrobiłem się chciwy i mnie złapali. Pieniądze uderzyły mi do głowy. Po nieudanym skoku w ślad za nami wyruszyła policja i helikopter. Zostaliśmy oświetleni lampą. Zatrzymało się kilka radiowozów. Zdołaliśmy zeskoczyć z motoru, ale helikopter był już nad nami.
Zostaliśmy skazani na 18 miesięcy w poprawczaku. Mieliśmy po 20 lat. Spędziłem moje 21. urodziny, Boże Narodzenie i nowy rok w więzieniu i nie będę ukrywał, było to bardzo ciężkie przeżycie. To, że byliśmy z dala od rodziny, od dzieci i po prostu od domu, w tym czasie.
Wtedy dotarło do mnie, że rodzina jest ważniejsza od drogich ciuchów i butów, czy ton gotówki. Ta świadomość uderzyła mnie, gdy sędzia wymawiał słowa wyroku, a ja spojrzałem na moją mamę, moją dziewczynę. Moja mama była silną kobietą. To był pierwszy raz, kiedy widziałem ją we łzach. Nie była zła, rozumiała, że to ciężkie czasy.
Zawiodłem ich i wiedziałem, że mama płacze, bo czuła, że nie zrobiła wystarczająco dużo, by mnie dobrze wychować. Mój ojciec nigdy nie pojawił się w sądzie. To z tego samego powodu – wstydził się.
To najgorsze uczucie na świecie. Wiedza, że się kogoś zawiodło. Było mi wstyd.
Jak zapobiegłbyś kradzieży własnego roweru? Jakie są twoje wskazówki?
Nigdy nie używaj łańcucha. Są zbyt łatwe do przecięcia. Użyj małego U-locka na przednich i tylnych kołach. Jeśli twoim zabezpieczeniem można poruszyć, to oznacza, że przecinak swobodnie się do niego dostanie. Jeśli natomiast będzie ono pod właściwym kątem – będzie to niemożliwe. Sztywne U-locki są trudne do przecięcia, ponieważ potrzeba do tego odpowiedniego kąta i siły.
Co, w twojej opinii, mogą zrobić władze i policja, aby pomóc rowerzystom w ochronie ich rowerów? Kto jest odpowiedzialny za taką pomoc?
Wydaje mi się, że policja nie jest w stanie nic zdziałać, chyba, że złapie kogoś na gorącym uczynku. Zbyt wiele praw człowieka.
Numery seryjne rowerów można z łatwością zdrapać, wykuć i zamalować. Czyli musiałyby być odporne na manipulacje. Do tego potrzebny byłby rejestr rowerów, taki jak dla samochodów. Myślę, że dobrym sposobem jest spryskanie roweru za pomocą inteligentnego urządzenia wodnego, które jest niewidzialne dla oka i tworzy kod DNA roweru, widoczny tylko w świetle UV.
Elementy śledzące stanowią jakieś rozwiązanie, ale to właśnie dlatego trzymaliśmy rowery na ulicy. Gdyby taki rower znalazła policja, po prostu zabrałaby go z powrotem. Parking strzeżony to najgorsze miejsce dla twojego roweru. Jest tam tak cicho, że możesz poświęcić rowerowi dużo czasu bez wzbudzania zainteresowania.
Czy jest jeszcze coś, czym chciałbyś się podzielić?
Chciałbym po prostu spłacić choć część mojego długu społeczeństwu. Wziąłem już tak dużo. Przynajmniej tyle mogę zrobić. Chciałbym przeprosić te osoby, których rowery ukradłem, ale czasy były ciężkie i wydaje mi się, że jeśli nie żyłeś w tamtych czasach i w tamtym miejscu, mógłbyś tego nie zrozumieć. Tak czy inaczej przepraszam.
Kradzież roweru to jedna z najgorszych rzeczy jakie mogą przydarzyć się kolarzowi. Najlepiej wiedzą o tym ci, którym się to przytrafiło. Dlatego trzeba dbać o to, by rower był naprawdę bezpieczny i nigdy nie zostawiać go na długo w ryzykownym miejscu. Czy teraz już wiecie jak najlepiej zabezpieczyć rower przed kradzieżą? Nie zwlekajcie, tylko wybierzcie się do sklepu już dziś.