Infrastruktura rowerowa coraz częściej staje się tematem poruszanym przez mieszkańców miast. Większość zabudowań miejskich faworyzuje ruch uliczny, a nie ludzi. Kultura szybko się do tego dostosowuje. Jako, że fitness, wygoda, środowisko naturalne i rosnąca chęć prowadzenia zdrowego stylu życia/pracy mają swój wpływ na zmianę sposobów myślenia, zaobserwować więc można idące za tym zmiany tego, jak nasze miasta funkcjonują.
W metropoliach, takich jak Sevilla czy Kopenhaga, infrastruktura jest korzystna. To potrzeby ludzi są tam brane pod uwagę w pierwszej kolejności, stąd rower jest popularnym środkiem transportu. Ludzie i ruch uliczny działają w harmonii. Stan ten daleki jest od utartych standardów i napędzany w dużej mierze tym, że znaczna część ruchu ulicznego tworzona jest właśnie przez rowerzystów.
Populacja cyklistów w większości miast wzrasta. Nadal jednak utrzymuje się ona na poziomie między 1 a 2%. W Tokio z kolei każdego dnia 14% wszystkich podróży odbywa się przy pomocy dwóch kółek. Pomimo tak wysokiego odsetka nie zaobserwowano znaczących, jeśli w ogóle jakichkolwiek, działań w kierunku rozwoju infrastruktury by wesprzeć i rozwinąć ten trend. Skąd więc tak wysoki wynik?
Większości miast zależy na wzroście liczby rowerzystów. W miejscach typu Nowy Jork takie wyniki zostałyby powitane z otwartymi ramionami. Jednak Tokio posiada wyłącznie skromne 10 km rowerowych ścieżek – wielu rowerzystów jeździ tam po chodnikach, dzieląc je z pieszymi, unikając w ten sposób, dla własnego bezpieczeństwa, bliskości ruchu ulicznego. W innych miejscach podobne działania zapewne wywołałyby okrzyki buntu.
Za popularnością rowerów w Tokio, podobnie jak w pozostałych miastach, stoją kwestie praktyczne. Koszty związane z parkowaniem i posiadaniem auta są niezwykle wysokie, drogi są bardzo niebezpieczne, ale sama mentalność związana z jazdą na rowerze jest tu inna. Większość osób korzysta z tego środka transportu od kiedy pamięta (nawet jeśli nie robią tego aktualnie), nikt więc nie myśli o tym by wskoczyć na rower i pojechać do pobliskiego sklepu, oni po prostu to robią. Ale odkładając na bok kwestie praktyczne, tamtejsi rowerzyści (podobnie jak w każdym innym mieście) wiedzą, że jazda na rowerze jest niezwykle przyjemna. Jak zauważył w wywiadzie na treehugger.com jeden z rowerzystów: gdy jedziesz na rowerze, zdajesz sobie sprawę z tego, że twoje miasto jest w rzeczywistości dość małe, tymczasem w metrze łatwo stracić orientację, świadomość przemierzanych odległości i kierunku, w którym zmierzasz.
Byron Kidd z „Tokyo By Bike” wierzy, że główną przyczyną niesłabnącej popularności rowerów w Tokio jest kultura ludzi i duch Gaman – to sformułowanie Buddystów Zen znaczące „wytrwanie w czymś, co jest ciężkie do wytrzymania, z cierpliwością i godnością”. Ta definicja wydaje się nieco ekstremalna, ale w skrócie oznacza ona „radzenie sobie z daną sytuacją bez narzekania”.
Jazdę rowerem w Tokio otacza nastrój radości i przyjemności – każdy z kim rozmawiasz na ten temat ma na twarzy wielki uśmiech. Reasumując: jazda na rowerze jest czymś co mieszkańcy Tokio chcą robić i dlatego brak infrastruktury ich nie odstrasza – jeśli muszą jechać wśród pieszych, to będą. Po prostu. Wyobrażacie sobie jak popularna ta czynność by była z właściwą infrastrukturą!?